… i coś się we mnie zrodziło

Ewa Jasik: Zaniepokojona losem pszczół postanowiłam zrobić niewielki reportaż i razem z panem Stanisławem Siebierskim, pszczelarzem z Serocka przybliżyć problemy z jakimi borykają się pszczelarze i ich pszczoły. Mój reportaż niech będzie rodzajem apelu.

Pan Stanisław zajmuje się hodowlą pszczół miodnych od 1986 roku. Był to przypadek. Został poproszony o pomoc w przewiezieniu uli. Zamiast zapłaty poprosił o ul.- ” Tak się zapatrzyłem na nie, jak wlatują z pyłkiem i coś się we mnie zrodziło”- mówi.W chwili obecnej pan Stanisław ma 35 uli i sam je oporządza i martwi się, bo jak mówi – ” nie ma komu przekazać tego słodkiego hobby.” Jest też mocno zaniepokojony losem pszczół w dzisiejszej dobie pestycydów i galopującej wycinki drzew. Chciałby zaapelować do mieszkańców Serocka i okolic aby na swoich posesjach sadzili więcej kwiatów, drzew i krzewów miodnych, a nie same iglaki, bukszpany i perukowce. Wtedy pszczoły będą miały co jeść i z czego produkować miód.

Sam w trosce o to posadził na ulicach Serocka wiele akacji i lip.
Drugim poważnym problemem są opryski. Pan Stanisław martwi się, że nie wszyscy rolnicy robią opryski po zachodzie słońca. Wtedy pszczoły już nie żerują. Z tego powodu w zeszłym roku padł mu cały ul. Jednak mimo wielu trudności i przeszkód kocha swoje hobby.

Albert Einstein twierdził, że jeśli wyginą pszczoły ludzkości pozostaną cztery lata życia. Obyśmy się nie przekonali o słuszności tego stwierdzenia!
Tak więc wspierajmy pana Stanisława i wszystkich pszczelarzy, miłośników i pasjonatów tego pożytecznego i przepięknego hobby.
Dbajmy o pszczoły, bo one nie tylko odpowiadają za produkcję miodu, pyłku i innych potrzebnych produktów. Biorą udział w 90% w zapyleniach dokonywanych przez owady i przez co stanowią jedno z najważniejszych ogniw w funkcjonowaniu przyrody. A w tym i Nas.

Reportaż i zdjęcia: Ewa Jasik