Jak wziąć psa (kota) ze schroniska, abyś ty w nim, a on w tobie się zakochał

Serce mówi, aby zaopiekować się psem lub kotem ze schroniska, najlepiej takim małym, smutnym i biednym. Ale w głowie jest też lęk, że takie zwierze po przejściach będzie znerwicowane, agresywne, głośne. Podpowiadamy, co i jak zrobić, aby adoptowany ze schroniska zwierzak stał się ukochanym członkiem rodziny.

Margit Kossobudzka rozmawiała z Jolantą Jeżowską i Elżbietą Malczyk z programu Adopciaki.pl, prowadzonego przez Fundację Viva!

Biję się z myślami. Wziąć psa ze schroniska czy nie? Tym bardziej, że już mamy jednego w domu. Czuję jednak taką potrzebę. Tylko czy ten pies wpasuje się w moją rodzinę?
EM: – To można przewidzieć.

A mnie się wydawało, że ze schroniska biorę „kota w worku”.

EM: – Skąd. U nas proces adopcyjny ułożony jest tak, aby jak najlepiej dopasować zwierzaka do opiekuna i przygotować obie strony do udanej adopcji. Nie jest pani też w tym sama. Zapewniamy wsparcie doradców adopcyjnych, lekarzy weterynarii, behawiorystów i dietetyków zwierzęcych.

To oczywiście nie znaczy, że oni wybierają za panią psa czy kota, ale mogą bardzo dobrze doradzić.

Proces adopcyjny wygląda tak, że najpierw wchodzi pani na naszą stronę i ogląda zdjęcia oraz krótkie opisy psów czy kotów, które szukają nowego domu.

Może pani zaznaczyć jedno zwierzę lub kilka „do wyboru”. A potem trzeba wypełnić specjalną ankietę i wysłać ją do tzw. domu tymczasowego, w którym aktualnie przebywa zwierzak.

No właśnie, ta ankieta. Ma kilkanaście punktów i odnoszę wrażenie, że mnie sprawdza.
JJ: – I ma sprawdzać.

Ale dlaczego sprawdzacie osoby, chcące adoptować psa czy kota? Ludzie nie lubią takiego sprawdzania. Przecież robią to z dobroci serca.
EM: -Ja to porównuję do sprawdzania na lotnisku. Prawdopodobieństwo tego, że w tłumie wchodzących do hali odlotów znajdzie się terrorysta z bombą, jest niewielkie, ale przecież wszystkich się sprawdza. U nas jest podobnie. Ludzie, którzy chcą adoptować psa czy kota z niecnych pobudek, też zdarzają się niezwykle rzadko, ale jednak bywają.

Zresztą nie chodzi tylko o złe intencje, ale np. zbyt pochopną decyzję, brak chęci współpracy, które mogą skutkować tym, że zwierzę za jakiś czas z powrotem wyląduje w schronisku.

Te pytania w ankiecie nie są szczególne. To zwykła ankieta przedadopcyjna. Jak ktoś „wymięka” po trzecim pytaniu, to znaczy, że się do tej adopcji nie nadaje.
JJ: – Z braniem psa czy kota z dobroci serca też różnie bywa. Poryw serca nie zawsze wystarczy. Pierwsza reakcja jest często taka: „Zobaczyłam psa w schronisku, był taki biedny, biorę go”. Nie zastanawiając się, co będzie dalej. A taką decyzję trzeba podjąć na chłodno, bo potem okazuje się, że za poryw serca płacimy pogryzionymi tapetami, awanturą z sąsiadami (bo pies wyje), czy nieudaną próbą „dogadania się” ze zwierzakiem lękowym, a bywa, że przez to agresywnym. I po kilku miesiącach taki pies, bo jednak częściej jest to pies, ląduje z powrotem w schronisku.

Naprawdę warto z rozmysłem podjąć decyzję. Zastanowić się, jakiego psa chcemy.

Sama ostatnio miałam podobną sytuację w domu. Syn chciał dużego i aktywnego psa, np. husky czy malamuta. Pytam: – Kto z nim będzie wychodził? Syn mówi, że on. Ale za dwa lata planuje wyjechać na studia. I to ja zostanę z psem, który m.in. musi bardzo dużo biegać. Nie dotrzymam mu tempa w aktywności. Ja będę nieszczęśliwa i pies też. To trzeba dobrze przemyśleć, ważne też, by to była decyzja całej rodziny.

Warto zrobić wręcz listę pytań. Ile czasu pies będzie w domu sam? Czy będę z nim chodziła na długie spacery? Jak długie? Czy w okolicy jest miejsce na takie spacery? Jak go będę karmiła?

Oprócz porywu serca adopcja zwierzęcia to zadanie do wykonania i musimy być tego świadomi.

A czego ludzie najczęściej chcą?
EM: – To prawda, choć nie zawsze. To może być szczeniak po przejściach. Poza tym, tu właśnie przydaje się instytucja domu tymczasowego. Pies czy kot trafia tam ze schroniska i nawet, jeśli ma swoje przejścia i traumy, to dom tymczasowy jest po to, by on się tego oduczył. Żeby umiał zostawać sam, żeby nie gryzł, żeby nie wył, żeby się nie bał.

Nasza „załoga” jest specjalnie szkolona. Opiekunowie wiedzą, jak pracować z lękiem separacyjnym, z odczulaniem na dotyk, bo bywa, że pies ze schroniska dotknąć się nie da. Po to się to robi, by człowiek, który adoptuje psa i nie jest specjalistą od psich zachowań, nie miał już problemów tej natury.

Pies w domu tymczasowym jest przygotowywany do adopcji i pozwalamy na nią, gdy jesteśmy pewni, że jest na to gotowy. Jest ułożony, stabilny emocjonalnie i chętny do towarzyszenia człowiekowi.

Jak wezmę psa z hodowli o określonej rasie, to też wiem, jaki będzie. Może dlatego wiele osób się decyduje na posiadanie takiego „sprawdzonego” zwierzaka.
EM: – I mogą się bardzo pomylić. Rasa psa sama w sobie nie gwarantuje określonych cech charakteru. To robi wychowanie.

Rzeczywiście jest takie powszechne przekonanie, że jak wezmę psa z hodowli danej rasy, to on będzie dokładnie taki, jak piszą o tej rasie. Labrador będzie kochał dzieci, owczarek będzie stróżujący, a terier będzie z chęcią biegać.

A wie pani jakiej rasy statystycznie najczęściej dotyczą przypadki pogryzienia dzieci przez psy? Golden retrievera, zwanego psem rodzinnym. Właśnie dlatego, że ludzie czują się z nim zbyt bezpiecznie. Wydaje im się, że mogą dwuletnie dziecko zostawić z golden retriverem, jak z pluszowym misiem. Ale gdy dziecko włoży mu palce do ucha, oka czy pyska, pociągnie za uszy, to może się nagle okazać, że „golden” też ma zęby.

Golden retriver musi być, jak każdy pies, wychowany do życia z człowiekiem i nie można zostawiać tego wychowania dziecku. Zdarzało mi się słyszeć, że ktoś „kupił psa dla dziecka”, więc niech ono sobie z nim radzi. To absurd.

Każdego psa ze schroniska, nawet tego zestresowanego, można wyprowadzić na prostą?
EM: – Moim zdaniem każdego. Tylko pytanie, jak długo to będzie trwało. Trafiały do nas psy, które były w krytycznym stanie psychicznym. Nie wychodziły z budy, trzęsły się, a teraz są świetnymi psami towarzyszącymi. To wymaga cierpliwości, a pies wzięty z domu tymczasowego już tę drogę przeszedł.

A co, jeśli już mam psa? Czy one się polubią?
JJ: – Jeżeli ktoś chce wziąć drugiego psa, może z naszego programu wybrać takiego, który już mieszka z psami. Tak zresztą najczęściej jest w domach tymczasowych, bo zazwyczaj przebywa tam kilka psów. Często są tam także koty.

Dom tymczasowy oferuje spotkanie zwierząt na neutralnym gruncie. Można sprawdzić pod okiem specjalisty, jak one się ze sobą dogadują. Czasem się nie dogadują i wtedy trzeba szukać dalej. Ale pies nie ląduje znów w schronisku po takim „nieudanym eksperymencie”, tylko czeka dalej w domu tymczasowym na adopcję.

Co więcej, adoptując od nas psa czy kota opiekun ma cały czas kontakt z domem tymczasowym. W razie jakichkolwiek problemów może zadzwonić, poprosić o poradę, a nawet liczyć na wizytę behawiorysty w domu.

Aż trudno uwierzyć, że to tak funkcjonuje.
EM: – Musi, bo nie jest sztuką oddać psa do adopcji, sztuką jest zrobić to trwale i skutecznie. Branie psa „na emocjach” powoduje, że w niektórych schroniskach do 50 proc. psów tam wraca! I ten odsetek w dużej mierze zależy od tego, jak wygląda adopcyjne wsparcie. Jeśli tego wsparcia nie ma, bierzemy psa i drzwi się za nami zamykają, to jest duże ryzyko, że on tam wróci. Stąd właśnie wziął się pomysł, by przygotować psa, zanim się go odda do adopcji.

Są na to dwa sposoby. Pierwszy – z psem indywidualnie pracują wolontariusze w schronisku, co jest na pewno lepsze niż nic. Zresztą ci wolontariusze robią wspaniałą pracę, ponieważ zdarzają się tak lękowe psy, że trzeba je najpierw przygotować do tego, by mogły pójść do domu tymczasowego. Drugi sposób to przygotowanie psa w domu tymczasowym.

Czy schronisko traumatyzuje zwierzęta?
JJ: – Tak. To na pewno zależy od historii zwierzęcia, jego charakteru, odporności psychicznej, a także od jakości schroniska. Często psy już są po przejściach, gdy tam trafiają. Nierzadko zdarza się, że suki w ciąży są przerzucone przez bramę schroniska. Dosłownie – zrzucone z wysokości na ziemię.

Do schronisk trafiają różne psy. Czasem takie w ogóle bez traumy, bo np. zmarli opiekunowie, którzy się nimi dobrze opiekowali. Tyle że zwierzęta „bez przejść” schroniska bardzo źle znoszą, bo nagle z ciepłego posłania i fajnego życia znalazły się w obozie jenieckim. Nie są głodne, są bezpieczne, ale jednak to zupełnie coś innego.

EM: – Dom tymczasowy ma jeszcze jedną zaletę – psa poznasz tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy jest w domu. On zupełnie inaczej zachowuje się warunkach schroniskowych.

JJ: – W chwili, kiedy zwierzę trafia do domu tymczasowego, zupełnie się zmienia i można mu znaleźć opiekuna o wiele szybciej. Znam wiele takich przypadków, że naprawdę fajne psy, całkiem „adopcyjne”, w schronisku nie miały szczęścia, czekały dwa-trzy lata, a jak trafiły do domu tymczasowego, po trzech tygodniach już miały nowy dom!

EM: – W domu tymczasowym można też zaradzić problemom, których nie widzi się w schronisku. Na przykład temu, że pies boi się chodzić po płytkach na podłodze czy po schodach. Nie wie, co to jest, nigdy po czymś takim nie chodził. Kuli się więc w kącie, dziwnie się zachowuje, a my nie wiemy, dlaczego.

Tego nie zobaczy się w schronisku, a potem w domu docelowym stanowi to duży problem. Tu jest czas, by psa z tym oswoić.

Szukając u was psa czy kota, mogę od razu zawęzić pole tego wyszukiwania, wpisując swoją aktywność, to czy mieszkam w domu czy w mieszkaniu, czy mam dzieci, ile czasu pies czy kot będzie bez opieki w ciągu dnia. To ma sens?
EM: – Oczywiście, bo to wszystko trzeba brać pod uwagę, tworząc idealną psio-ludzką parę. My dobrze znamy swoje zwierzęta. Wiemy, które lubią dzieci, a które niespecjalnie. Które lubią biegać, a które wolą kanapę itd. Przyszły opiekun może w ten sposób znaleźć zwierzę pasujące do jego stylu życia.

Przedstawimy danej osobie tylko te adopciaki, których potrzeby dopełniają się z jego potrzebami.

Dobrze, wypełniam ankietę i co dalej?
JJ: – Jeśli doradca adopcyjny ją zaakceptuje, a dzieje się tak w większości przypadków, przyszły opiekun umawia się na wizytę w domu tymczasowym, by zwierzaka poznać. Jeśli to jest ten „jeden jedyny”, to wraz z podpisaniem umowy opiekun zyskuje pomoc: wsparcie behawiorystyczne, weterynaryjne i zapas karmy. Podstawą u nas jest adopcja „z domu do domu”.

W tym roku uda nam się w ten sposób znaleźć dom dla około tysiąca zwierzaków.

To bardzo dużo.
EM: – Tak, ale zarejestrowanych w schroniskach zwierząt bezdomnych jest… 200 tys., a tak naprawdę około miliona. Ten tysiąc to kropla w morzu.

Dlatego jedynym sposobem na zmniejszenie bezdomności zwierząt jest uświadamianie ludziom, dlaczego tak ważna jest sterylizacja zwierząt. I że jeżeli kogoś nie stać na psa rasowego, który musi kosztować, to nie warto kupować zwierzaka z pseudohodowli. Nie ma czegoś takiego jak pies rasowy za 300 zł. Lepiej zaadoptujmy psa ze schroniska, a najlepiej z takiego miejsca, gdzie funkcjonuje dom tymczasowy, bo nie tylko my takie prowadzimy.

Zdarza się, że nie można dobrać psa do opiekuna?
EM: – Nie przypominam sobie takiego przypadku. Jasne, że pies ma nam się podobać, ale to podobnie jak z życiowym partnerem – marzymy o wysokim, przystojnym brunecie, a zakochujemy się w ryżym konusie, z którym potem jesteśmy do końca życia. Mój pies miał być płci męskiej z krótką beżową sierścią, a jest suczką z długim czarnym włosem.

Czasem, gdy zjawiamy się w domu tymczasowym, okazuje się, że ten pies na żywo nie do końca nam się podoba. Ale jest tam inny, który skradł nam serce i pasuje do naszych oczekiwań. Bywa też, że opiekunowie domu tymczasowego mówią, że lepiej by nam pasował inny psiak, z domu adopcyjnego obok. Samo życie.

Nasze zwierzaki przebywają pod opieką i stałą obserwacją przeszkolonych przez COAPE wolontariuszy Fundacji Viva!. Jest ona organizatorem programu Adopciaki.pl i odpowiada przede wszystkim za bezpieczeństwo procesu adopcyjnego: zgłasza do programu te zwierzęta, które są przygotowane do adopcji, koordynuje pracę domów tymczasowych i czuwa, aby cały proces był bezpieczny i przyjazny zarówno dla ludzi, jak i zwierząt.

I tego się będziemy trzymać.

Kilka rad, jak opiekować się adoptowanym zwierzakiem


1. Kot

Kot potrzebuje czasu, najczęściej dzień, dwa lub trzy, by oswoić się z miejscem. Na początek lepiej, by to był jeden pokój, z którego kot uczyni bazę wypadową do poznawania reszty domu. Możesz mu w tym towarzyszyć, oferując zabawę, spokojny i przyjazny kontakt lub często karmiąc go wyjątkowo smacznymi kąskami, tak aby kojarzył twoją obecność z czymś miłym.

W pierwszych dniach w domu pozwól kotu zadecydować, kiedy podejdzie do ciebie, poprosi o uwagę, jedzenie czy zabawę. Nie narzucaj się zbytnio zwierzęciu. Ważne, by to kotu zaczęło zależeć na kontakcie z tobą. Zachowuj się spokojnie. Możesz wyciągnąć dłoń w kierunku kota, zachęcić go do zbliżenia i powąchania palców. Głaszcząc go, zacznij od policzków i podbródka, a następnie, jeśli kot to akceptuje, możesz głaskać czoło i grzbiet. Unikaj głaskania klatki piersiowej i brzucha oraz przytrzymywania i unieruchamiania kota. Jeśli kot jest nieśmiały i unika kontaktu, spróbuj zachęcić go poprzez zabawę. Na początek wystarczy tzw. wędka, a więc patyk ze sznurkiem, do którego przywiązana jest przynęta – pęczek piór, myszka, kawałek szeleszczącej folii lub papieru.

Jeśli w twoim domu mieszka już inny kot ważna jest pierwsza, niosąca pozytywne emocje, interakcja zwierzaków. Pierwsze spotkanie obydwu zwierząt zainicjuj dopiero wtedy, gdy nowy kot oswoi nowe dla niego terytorium i poczuje się na nim dobrze. Trwa to zwykle kilkanaście dni, czasem kilka tygodni i w tym czasie oba koty nie powinny przebywać ze sobą, choć mogą widywać się na krótkie chwile, na przykład przez otwarte drzwi. Oba koty muszą mieć dostęp do swoich kryjówek.

Jeśli któryś z kotów złości się lub boi – przerwij kontakt, zamykając drzwi. Nie próbuj łapać i brać na ręce kota, który boi się lub jest zdenerwowany. Możesz oswajać koty wzajemnie ze swoimi zapachami, przenosząc je na swoich dłoniach lub na niewielkim ręczniku, którym wytrzesz kota rezydenta.

2. Pies

Opanowanie i konsekwencja – to dwie najważniejsze cechy pomagające w harmonijnej współpracy z psem. Wówczas psy chętnie polegają na właścicielu i nie ma konieczności stosowania kar, konfrontacji lub dominowania nad psem. Pamiętaj, aby nie karać psa fizycznie, ponieważ zwierzę może zacząć się obawiać i straci zaufanie.

Nie przeszkadzaj więc śpiącemu psu, nie drocz się z nim i kontroluj interakcje dzieci ze zwierzęciem. Pies nie lubi pochylania się nad nim oraz dotyku od góry, po głowie i karku. Ale będzie bardzo wdzięczny za pieszczoty policzkach, bokach szyi i łopatkach. Pies czuje się niepewnie, jeśli nie może się oddalić z niekomfortowej dla niego sytuacji. Zadbaj więc o to, by nieświadomie nie zapędzać go w kąt czy pod ścianę i tam próbować go głaskać.

Jak najczęściej nagradzaj właściwe zachowania psa. Pomocne może być podanie gryzaka, np. zabawki behawioralnej z lanej gumy, w której można ukryć przysmak oraz gryzaków absorbujących psa, ponieważ „żucie” ich obniża napięcie emocjonalne psa.

Pamiętaj o tym, że nie wystarczy mówić psu „nie wolno”, gdy robi coś niepożądanego. Trzeba go bardzo często nagradzać, gdy zachowuje się grzecznie. Wtedy pies dowie się, co mu się opłaca – a przecież na tym nam właśnie zależy. To jak gra w ciepło-zimno.

Nagradzaj psa smakołykami, zabawą, pochwałą. Jeśli chcesz go ukarać, nie krzycz na niego, nie szarp smyczą, lecz zadziałaj tak, by odczuł stratę tego, na czym mu zależało. Pies skacze na ciebie przy przywitaniu? Zabierz mu swoją uwagę, ale natychmiast zwróć ją, gdy cztery łapy psa dotykają podłogi, a nie ciebie, lub powiedz polecenie „siad” i nagródź psa smakołykiem.

Więcej porad jak opiekować się psem czy kotem z adopcji i czym go karmić na adopciaki.pl

Rozmawiała Margit Kossobudzka