„Damy polskiego imperium. Kobiety, które zbudowały mocarstwo”

Król, który kolekcjonował żony. Kazimierz Wielki był podwójnym bigamistą.

Kazimierz Wielki. Zdolny strateg i odważny wojownik. Król, który zyskał przydomek "Wielki", w czasie swego blisko czterdziestoletniego panowania nie mógł sobie poradzić tylko z jedną kwestią. Słabym punktem Kazimierza były kobiety i wszystko, co go z nimi łączyło.

Kamil Janicki

Widok był okropny. To mógł być wypadek, w którym ciało zostało sponiewierane niczym szmaciana lalka chwycona w zęby przez psa. To mogła też być ciężka choroba, z powodu której członki pokryły się ropą i śluzem, nim kobieta wydała z siebie ostatnie tchnienie. Jakkolwiek było, śmierć królowej w wieku niewiele ponad dwudziestu pięciu lat wzbudziła powszechny szok. „Ponieważ nadmiernie używała życia, dlatego też dość znamiennym i strasznym losem z tego świata zeszła” – podkreślał związany z krakowskim dworem dominikanin o imieniu Traska*.

Opowieści o nienaturalnej śmierci Aldony Anny wciąż będą żywe stulecie później. Tymczasem jednak zgon królowej postawił Kazimierza przed naglącą potrzebą znalezienia nowej partnerki. Był rok 1339 i król myślami znajdował się już na Rusi. Nie miał głowy do swatów, a i nie chciał – w obliczu wojen na wschodzie – nastąpić nikomu na odcisk, wybierając nieodpowiednią połowicę. Z siostrą był dogadany, że ta pomoże mu, na ile będzie trzeba. Wielką niewiadomą pozostawali jednak rządzący po sąsiedzku Luksemburgowie. Niby sojusznicy, ale – tylko czekający na pierwsze jego potknięcie. Niczym sępy zaczęli krążyć nad krakowskim dworem. W 1340 roku do polskiej stolicy zawitał nie jeden, ale dwóch czeskich królewiczów. Proponowali, że pozbawią Kazimierza kłopotu i sami załatwią mu odpowiednie małżeństwo. Tak się składało, że Karol [Karol IV Luksemburski, syn i następca króla czeskiego Jana Luksemburskiego – przyp. red.] miał starszą siostrę, która właśnie owdowiała. Była w wieku podobnym co Aldona w chwili śmierci i wypadało ponownie wydać ją za mąż. Sytuacja zdawała się idealna: zamiast dalej patrzeć wilkiem na sąsiada, można było połączyć konkurujące rody korzystnym stadłem. Kazimierz uległ namowom.

Kazimierz III Wielki i jego pierwsza żona – Aldona Anna Giedyminówna (fot. grafika Aleksandra Lessera / Wikimedia.org / Domena publiczna)

Pogrzeb zamiast ślubu
Szorstka przyjaźń z Luksemburgami zaprowadziła go w 1341 roku prosto do Pragi. I z uwagi na nią robił teraz dobrą minę do naprawdę kiepskiej gry. Już w pierwszej chwili powinien był się spostrzec, że coś jest nie w porządku. (…) Wjazd do stolicy odbył się z przewidzianą obyczajem pompą. Monarchę witał jego kolega po fachu, czterdziestopięcioletni władca Czech, Jan Luksemburski. Był obecny też nieznacznie młodszy od Kazimierza i coraz bardziej rwący się do władzy następca tronu (i przyszły cesarz) Karol. Kogoś wyraźnie jednak brakowało. Naprzeciw Piastowi nie wyszła kobieta, którą przyjechał poznać i poślubić – Małgorzata Luksemburska.

Zanim Kazimierz opuścił Wawel, zapewniono go, że panna młoda czeka w domu swego ojca. Była księżna Dolnej Bawarii pochowała męża, uporządkowała swoje niemieckie sprawy i ponoć już w kwietniu stawiła się w Pradze. Teraz jednak nigdzie nie było jej widać. Gospodarze obsypali Kazimierza odpowiednimi darami, zaprowadzili go do najlepszych kwater, zapraszali na zabawy i uczty. (…) Zamiast zaprosin na wesele Kazimierz dostał jednak. zawiadomienie o planowanym pogrzebie. Jak się okazało, Małgorzata ciężko zachorowała niedługo po przyjeździe do Pragi. Żyła jeszcze, gdy Kazimierz wkraczał do miasta, ale wyzionęła ducha na dwa dni przed tym, jak zawarto uroczysty traktat, mający obowiązywać dożywotnio i niezależnie od losów małżeństwa. I tylko polskiemu królowi nikt, rzecz jasna, o tym zgonie z wyprzedzeniem nie powiedział. (…)

Ciało Małgorzaty jeszcze nawet nie wystygło, Kazimierz zaś nie zdążył opuścić Pragi, a jednak już podsunięto mu nową narzeczoną: liczącą sobie około siedemnastu lat dziewczynę imieniem Adelajda.

Luksemburgowie ręczyli za nią w tym samym stopniu co za własną siostrę i córkę. Nie dało się jednak ukryć, że między dwiema kandydatkami na królewską żonę zachodziły zasadnicze różnice. Małgorzata należała do jednej z najpotężniejszych dynastii na kontynencie. A Adelajda? Ona nie była potomkinią czeskiego władcy. Nie była nawet jego krewną. Pochodziła ze środkowych Niemiec, z jednego z dziesiątek małych kraików wchodzących w skład poszatkowanej niczym ser szwajcarski Rzeszy. Była córką Henryka II zwanego Żelaznym. Mężczyzna ten posiadał godność landgrafa Hesji. Był władcą, ale w najlepszym razie trzeciorzędnym. Nie był ani dobrze skoligacony, ani zamożny, ani nawet szczególnie utalentowany. Nie miał silnej armii, a granice jego państwa przebiegały setki kilometrów od granic Polski. Jeśli z czegoś znano go w ówczesnej Europie, to tylko z tego, że był damskim bokserem. (…)

Z lewej Kazimierz Wielki na portrecie Leopolda Loefflera. Z prawej Adelajda Heska, druga żona króla, sportretowana przez Jana Matejko w 1865 r. (fot. Muzeum Narodowe w Warszawie)

Małżeństwo bez dzieci
Ślub odbył się w Poznaniu 29 września 1341 roku. Tego samego dnia koronowano Adelajdę na polską królową. (…) Jak układało się pożycie monarszej pary? Zależy, kogo pytać. Po latach, w listach słanych do Stolicy Apostolskiej, Adelajda podkreśli, że z jej strony „powinność małżeńska” była stale „szczególnie doskonale zachowywana”. Kazimierz wyrazi pogląd dokładnie odwrotny. I poskarży się, że swary w małżeństwie powstały, bo królowa nie chciała gościć w jego alkowie. Łatwiej uwierzyć jej niż jemu. Rozliczne dowody wskazują, że przynajmniej przez pierwsze parę lat relacje między małżonkami pozostawały poprawne. Kazimierz wciąż liczył, że w łonie Adelajdy obudzi się nowe życie. Wiedział, że on sam nie jest bezpłodny. Kochanki urodziły mu przynajmniej dwóch synów: Niemierzę i Jana. Jako bastardzi, chłopcy nie mieli jednak żadnych praw do tronu. Król potrzebował legalnego potomka i coraz bardziej się niecierpliwił.

Pretensje miał nie do losu, ale do żony, niezdolnej spełnić jego oczekiwania. „Żył Kazimierz z ową Adelajdą lat piętnaście, przejawiając do niej obrzydzenie i pogardę” – podkreślił Jan Długosz. (…) Monarcha ograniczył liczebność dworu żony, prawdopodobnie też odebrał część środków przeznaczonych na jej utrzymanie. Wreszcie w roku 1355 zdecydował, że nie chce więcej widzieć Adelajdy na oczy. Kazał zamknąć swoją małżonkę w areszcie domowym. „Królowa przebywała w zamku żarnowieckim, jak podła niewolnica i wygnanka, chociaż we wszystkie dostatki należycie i hojnie ją zaopatrywano” – wyjaśniał Jan Długosz. Kazimierz, jeśli kiedykolwiek zajrzał do tej złotej klatki, to tylko po to, by zażądać od Adelajdy rozwodu.

W świetle kościelnego prawa małżeństwa były nierozerwalne i dożywotnie. Legalne rozstanie męża i żony mogło nastąpić tylko, jeśli władze kościelne orzekną unieważnienie ich związku – a tym samym stwierdzą, że nigdy nie został on prawidłowo zawarty. Lista okoliczności pozwalających podjąć taką decyzję była bardzo ograniczona i z mijającymi wiekami jeszcze się skracała. (…) Domagając się rozwodu, Kazimierz mógł wskazać tylko na jeden argument: dowiedzioną bezpłodność żony. To już był jednak bardzo grząski grunt. W XIV stuleciu niezdolność kobiety do powicia potomstwa nie uchodziła jeszcze za wystarczającą pobudkę do rozwodu, szczególnie jeśli nie wiedziano o niej przez ślubem i jeśli związek został cieleśnie dopełniony. Dla władców i możnych papieże robili wyjątki, ale wtedy, gdy obie strony zgadzały się na rozstanie lub gdy leżało to w politycznym interesie kurii. (…) Kazimierz nie był jednak w stanie przekonać Adelajdy, by ta poszła mu na rękę, zrzekła się korony i wyraziła zgodę na unieważnienie stadła. Król trzymał małżonkę pod kluczem przez niemal dwa lata. Wreszcie, nie mogąc złamać jej woli, zdecydował, że zerwie ślub nawet bez zgody drugiej strony i bez błogosławieństwa ojca świętego. (…)

Z lewej domniemany wizerunek króla na zworniku w prezbiterium bazyliki kolegiackiej Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Wiślicy, przedstawiający herb ziemi dobrzyńskiej. Z prawej uznawana przez Jana Długosza za matkę Niemierzy – Estera (fot. Mathiasrex Maciej Szczepańczyk / Wikimedia.org / CC-BY-SA-3.0 / Wikimedia.org / Domena publiczna)

Nielegalna królowa
Sytuacja już w 1355 roku była zła. W 1356 stała się jednak katastrofalna. Nie da się tego ująć delikatnie. Król Polski Kazimierz został bigamistą. (…)

Kazimierz znów wybrał się do czeskiej stolicy i (…) zdał się na rady cesarza Karola IV. Było to w czasie, gdy los Adelajdy jeszcze nie był przypieczętowany. Królowa tkwiła w żarnowieckiej twierdzy, ale wciąż jeszcze nosiła koronę i pozostawała oficjalną małżonką władcy. Król liczył może, że czeski partner wyciągnie go z opresji i wykorzysta swoje kontakty, by przekonać papieża do zerwania jego ślubu z Adelajdą. Karol mógłby to zrobić z łatwością, ale właściwie – z jakiej racji? W jego interesie leżała zupełnie inna gra. Chciał, aby Kazimierz na dobre zamotał się w swoich rodzinnych ekscesach, podpadł Stolicy Apostolskiej i ostatecznie stracił szanse na przedłużenie rodu. Upadek dynastii Piastów musiał przecież skutkować latami chaosu nad Wisłą, a tym samym – dalszym wzmocnieniem luksemburskiego imperium. (…)

Nie sposób pojąć, dlaczego Kazimierz nie brał pod uwagę wszystkich tych zależności. Pojechał na południe z pełną beztroską i zaufaniem, że zostanie potraktowany jak na przyjaciela przystało. Karol rzeczywiście okazał mu wszelką serdeczność. Wprawdzie nie obiecał, że zajmie się sprawą Adelajdy, ale za to. znów przedstawił drugą najlepszą propozycję. Miała na imię Krystyna. (…) Nazywano ją Rokiczaną, wywodziła się z praskiego mieszczaństwa. Była kobietą obrotną, dojrzałą, wiedzącą, czego pragnie. Jej ojciec był wójtem Pragi, ona sama wychowywała się we wszelkich luksusach i odebrała należyte wykształcenie. Miała już jednego męża, którego pochowała parę lat wcześniej. Z pewnością nie brakowało jej też majątku – patrycjat wielkich miast handlowych żył na stopie nawet wyższej niż magnateria. Od wszelkich arystokratek i szlachcianek Krystynę odróżniał tylko brak własnego herbu. (…)

Elżbieta Piastówna, najstarsza z córek Kazimierza Wielkiego, wraz z mężem, księciem wołogosko-słupskim Bogusławem V (fot. wystawa muzeum: Zamek Książąt Pomorskich, Darłowo, Polska / Klapi / Wikimedia.org / CC-BY-2.5-P)

Nielegalna królowa
Sytuacja już w 1355 roku była zła. W 1356 stała się jednak katastrofalna. Nie da się tego ująć delikatnie. Król Polski Kazimierz został bigamistą. (…)

Kazimierz znów wybrał się do czeskiej stolicy i (…) zdał się na rady cesarza Karola IV. Było to w czasie, gdy los Adelajdy jeszcze nie był przypieczętowany. Królowa tkwiła w żarnowieckiej twierdzy, ale wciąż jeszcze nosiła koronę i pozostawała oficjalną małżonką władcy. Król liczył może, że czeski partner wyciągnie go z opresji i wykorzysta swoje kontakty, by przekonać papieża do zerwania jego ślubu z Adelajdą. Karol mógłby to zrobić z łatwością, ale właściwie – z jakiej racji? W jego interesie leżała zupełnie inna gra. Chciał, aby Kazimierz na dobre zamotał się w swoich rodzinnych ekscesach, podpadł Stolicy Apostolskiej i ostatecznie stracił szanse na przedłużenie rodu. Upadek dynastii Piastów musiał przecież skutkować latami chaosu nad Wisłą, a tym samym – dalszym wzmocnieniem luksemburskiego imperium. (…)

Nie sposób pojąć, dlaczego Kazimierz nie brał pod uwagę wszystkich tych zależności. Pojechał na południe z pełną beztroską i zaufaniem, że zostanie potraktowany jak na przyjaciela przystało. Karol rzeczywiście okazał mu wszelką serdeczność. Wprawdzie nie obiecał, że zajmie się sprawą Adelajdy, ale za to. znów przedstawił drugą najlepszą propozycję. Miała na imię Krystyna. (…) Nazywano ją Rokiczaną, wywodziła się z praskiego mieszczaństwa. Była kobietą obrotną, dojrzałą, wiedzącą, czego pragnie. Jej ojciec był wójtem Pragi, ona sama wychowywała się we wszelkich luksusach i odebrała należyte wykształcenie. Miała już jednego męża, którego pochowała parę lat wcześniej. Z pewnością nie brakowało jej też majątku – patrycjat wielkich miast handlowych żył na stopie nawet wyższej niż magnateria. Od wszelkich arystokratek i szlachcianek Krystynę odróżniał tylko brak własnego herbu. (…)

Obraz Wojciecha Gersona ”Żydzi tułający się proszą Kazimierza Wielkiego o przytułek w Polsce” (fot. Muzeum Narodowe w Warszawie / Wikimedia.org / Domena publiczna)

Interesy monarchy reprezentował w kurii jego podkanclerzy, Jan z Buska. Urzędnik uchodził za świetnego pochlebcę i negocjatora. O tym, że umiał walczyć o swoje, dobrze świadczy choćby list papieża, w którym ten zapewnia króla, iż znalazł sobie człowieka aż nazbyt gorliwego. Nawet największy talent dyplomatyczny nie wystarczał jednak w starciu z interesami cesarza. Mijały miesiące, a na Jana z Buska padały coraz to nowsze oskarżenia. Mówiono w Polsce, że jest gnuśnym nieudacznikiem. Insynuowano nawet, że działa ze złą wolą i został przekupiony przez wrogów lub zaszantażowany. Król słuchał plotek i czekał na jakiekolwiek dobre wieści. Gdy te nadal nie nadchodziły, zirytowany, kazał odebrać Janowi z Buska podkanclerstwo. Grunt palił się negocjatorowi pod nogami. Urzędnik wiedział, że jeśli szybko nie pojawią się efekty jego pracy, może go czekać nawet proces o zdradę stanu. Zdesperowany, szerzej otworzył sakwę i zaczął przekupywać każdego na swej drodze. Wreszcie wrócił do kraju, wioząc papieską dyspensę rozwiązującą stare małżeństwo i dającą królowi prawo do zawarcia nowego związku.

Kazimierz wszystko miał już umówione. Liczył sobie pięćdziesiąt pięć lat i nie miał czasu do stracenia. Jeśli chciał jeszcze spłodzić i odchować syna, to trzeba było działać natychmiast. Czar Rokiczany, pod którym król znajdował się przez ostatnie lata, prysł. Otrzeźwiały władca wszedł w kontakty ze śląskim Piastem, Henrykiem z Żagania. Chciał, by książę oddał mu za żonę młodszą ze swoich dwóch córek, Jadwigę. Dziewczyna liczyła sobie czternaście lub najwyżej piętnaście lat. Była zdrowa, silna i zbyt młoda, by manipulować mężem. Dla Kazimierza wydawała się idealną kandydatką na nową królową. Ojciec nie był jednak wcale taki pewien, że ślub z polskim monarchą to najlepsze, co może spotkać jego pociechę. Wszem i wobec było wiadomo, że krakowski pan gardzi kobietami, nie dopuszcza żon do głosu i zmienia je niczym rękawiczki. Nie dało się też ukryć, że jest bigamistą i że młodej Jadwidze Żagańskiej grozi status kochanki, nie zaś królowej. Na podobną hańbę książę Henryk by się nie zgodził. Do ślubu mogło dojść tylko w przypadku uzyskania odpowiedniej dyspensy. A i wtedy Henryk ugiął się tylko dlatego, że marzył o tym, by jego wnuk zasiadł niedługo na polskim tronie.

09.05.2010 Grobowiec króla Kazimierza III Wielkiego w Katedrze Wawelskiej (fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta)

Nie licząc zawartego na polecenie ojca ślubu z Aldoną Anną, to było pierwsze i jedyne małżeństwo Kazimierza zawiązane bez konsultacji z Luksemburgami, a nawet wbrew ich interesom. Ślub odbył się 25 lutego 1365 roku we Wschowie, a więc zaraz przy granicy między polskim królestwem i żagańskim państewkiem. (…) Ze Wschowy para młoda udała się do Żarnowca. Dla Adelajdy to była ponura, więzienna twierdza, ale dla Kazimierza i Jadwigi żarnowiecki zamek miał się stać miłosnym gniazdkiem. Tutaj małżonkowie spędzili kilka miesięcy, dokładając wszelkich koniecznych starań, by panienka zaszła w ciążę. Prawdopodobnie jesienią 1365 roku brzuch nastoletniej królowej rzeczywiście zaczął się zaokrąglać. Wtedy jednak uderzył grom z jasnego nieba. Papież Urban V nadesłał nową bullę, oznajmiając, że doszło do fałszerstwa. I że, wbrew deklaracjom rozgłaszanym na lewo i prawo przez polskiego króla, nigdy nie wyraził zgody na nowe małżeństwo.

Wyszło na jaw, że przerażony wizją własnego upadku Jan z Buska był skłonny kupić dyspensę od kogokolwiek. Nie chciał mu jej dać papież, więc mężczyzna przekupił urzędników pracujących w awiniońskiej kancelarii kurialnej. Wydano mu dokument noszący wszelkie znamiona autentyczności, ale taki, którego ojciec święty nigdy nawet nie widział na oczy. (…)

Status związku Kazimierza i Jadwigi pozostał nierozstrzygnięty, a władca, nawet jeśli nie spotkała go kara – wciąż był bigamistą. Czy planował kontynuować walkę przed papieskim trybunałem? Nie sposób stwierdzić. Może poddał się, bo i nadzieje na męskie potomstwo zdawały się niknąć z każdym rokiem. Jadwiga Żagańska urodziła królowi trójkę dzieci. Były to jednak same córki. Anna przyszła na świat prawdopodobnie w 1366 roku, Kunegunda w 1367 lub 1368. Ostatnią była nazwana na cześć zarówno własnej matki, jak i matki króla Jadwiga. Urodziła się w 1369 lub 1370 roku.

Kazimierz Wielki nigdy nie doczekał się męskiego potomka z legalnego w świetle prawa małżeństwa. Był ostatnim monarchą z dynastii Piastów zasiadającym na polskim tronie. Po jego śmierci w 1370 roku władzę w Polsce objął jego siostrzeniec – Ludwik Węgierski.

Książka Kamila Janickiego 'Damy polskiego imperium. Kobiety, które zbudowały mocarstwo’ ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak (fot. materiały prasowe)

*Fragment książki Kamila Janickiego „Damy polskiego imperium. Kobiety, które zbudowały mocarstwo”

Kamil Janicki. Historyk, publicysta i pisarz. Autor książek wydanych w łącznym nakładzie prawie 150 000 egzemplarzy, w tym bestsellerowych „Pierwszych dam II Rzeczpospolitej”, „Upadłych dam II Rzeczpospolitej”, „Dam złotego wieku”, „Żelaznych dam”, „Epoki hipokryzji” i „Dam ze skazą”. W listopadzie 2017 roku ukazała się jego najnowsza książka: „Damy polskiego imperium”.