„Basia. Szczęśliwą się bywa” – książka Barbary Stuhr

Stuhrowie prywatnie. ”W końcu nie wytrzymała, spakowała walizkę i zostawiła list”

Beata Nowicka

Jerzy jest jak taran, wszyscy o tym wiedzą. Ma tak silną osobowość, że zawsze swoje przeforsuje - czytamy w książce opartej na wspomnieniach Barbary Stuhr pt. "Basia. Szczęśliwą się bywa".

Miała narzeczonego Sławka, lat pięć, syna pani intendentki, uwielbiała tańczyć z nim krakowiaka w pierwszym rzędzie. Jerzyk Stuhr, syn zastępcy prokuratora powiatowego w Bielsku, chodził do tego samego przedszkola, ale chociaż mają wspólne zdjęcie, to Basia w ogóle go nie pamięta.
Pewnego poranka Jerzyk poinformował swoją mamę, że pójdzie do przedszkola, owszem, pod warunkiem, że będzie tańczył z Basią w pierwszej parze. Mama Stuhrowa uwielbiała swojego synka. Po jej krótkiej wizycie w przedszkolu i naradzie z panią dyrektor nastąpiła zmiana partnera i Jerzyk zastąpił Sławka. Jerzyk był niezgrabny, deptał koleżance po stopach i Basia była na niego wściekła za to, że pani kazała jej z nim tańczyć. Nie lubiła go wtedy, ale zapamiętała. (…)
***
Kiedy po maturze Jerzy wyjechał do Krakowa studiować polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, w ogóle nie utrzymywali ze sobą kontaktów. Basia została w Bielsku, bo liceum muzyczne było pięcioletnie. (…) Spotkali się przypadkowo na schodach Wyższej Szkoły Muzycznej i PWST. (…)
– Cześć.
– Cześć.
To był impuls, bo w pierwszej chwili Jerzy nie poznał Basi. Wydoroślała, wygląda inaczej. Wyzna jej to potem. Kiedy dotarło do niego, skąd się znają, stanęli w kącie na korytarzu i zaczęli rozmawiać. Jerzy pytał, co słychać w Bielsku, Basia co on robi na schodach szkoły teatralnej.
Dowiedziała się, że przychodzi do kolegów, bo przyjaźni się ze studentami aktorstwa: Krzysztofem Jasińskim, Jerzym Trelą i Olgierdem Łukaszewiczem. (…) Zapytała, dlaczego studiuje polonistykę zamiast aktorstwa, skoro tak lubi grać. Wytłumaczył jej, że wykształcenie uniwersyteckie to tradycja rodzinna. (…)

”Z Jurkiem na barce, która jeździła do Tyńca” (fot. prywatne archiwum domowe Barbary Stuhr)


To nie był żaden grom z jasnego nieba ani piorun sycylijski. Żadna erupcja uczuć. Było wzajemne zaciekawienie, przyciąganie. Na początku ważne było to, że są z jednego miasta, że mają te same punkty odniesienia, że pasjonuje ich sztuka, jego teatr, ją muzyka i że rozsadza ich to euforyczne poczucie, że wreszcie życie należy wyłącznie do nich. (…)
Razem chodzili na koncerty muzyki poważnej, najczęściej do teatru, razem imprezowali, jeździli na warsztaty z grupą Teatru STU. (…) Spotykali się coraz częściej, pasowali do siebie i dobrze czuli się w swoim towarzystwie. O miłości nie rozmawiali. Jerzy miał niezwykłą trudność w wyrażaniu uczuć. Łatwiej mu było okazać uczucia na scenie niż w życiu prywatnym. Liczył, że Basia zrozumie, że jest dla niego ważna. Basia zrozumiała. Sama była mało wylewna, nie oczekiwała rzeczy niemożliwych.
***
Są dwie wersje oświadczyn. Wersja Jerzego brzmi tak: oświadczył się w klubie studenckim Żaczek, powiedział to tak jakoś niezgrabnie, bo akurat w oświadczaniu się nie miał wprawy, że Basia się rozpłakała. Wszyscy dookoła wywijali rock and rolla, a Basi kapały łzy.

Sielanka rodzinna na ulicy Królewskiej (fot. Jacek Bednarczyk)


W wersji Basi: w klubie Zaścianek, w podziemiach akademika Politechniki Krakowskiej przy ul. Bydgoskiej, Jerzy złożył pierwszą deklarację o wspólnej przyszłości. Powiedział, chyba:
– Może byśmy tak razem spędzili życie.
Basia nie miała wprawy w przyjmowaniu oświadczyn, więc popłakała się ze wzruszenia. W tle słychać było jazz na żywo. Czuła się szczęśliwa. Była wiosna 1968 roku. (…)
Przez trzy lata byli narzeczeństwem. Trochę z powodu rodziców i ich obaw (…), a trochę z powodów finansowych. (…). Ślub cywilny odbył się 12 października w Krakowie. Po ceremonii w urzędzie w gronie rodzinnym udali się na obiad do Wierzynka. Trzy miesiące później, w Boże Narodzenie, w Bielsku był ślub kościelny i wesele. (…).
***
W 1972 roku Jerzy skończył szkołę teatralną i po dyplomie dostał etat w Starym Teatrze, poznał Konrada Swinarskiego i zagrał Belzebuba w Dziadach. Ich życie nabrało rozpędu. (…)
Kiedy w szpitalu przy ulicy Kopernika rodził się Maciuś, Jerzy był w Puławach, na planie Blizny Krzysztofa Kieślowskiego. W najważniejszym dniu swojego życia młodego męża był z Kieślowskim, a nie z żoną. Od tego czasu zaczęła się ich wielka przyjaźń. Basię do szpitala zawiozła taksówką teściowa. (…)

Pojechaliśmy z dziećmi na Międzynarodowy Festiwal Teatralny Santarcangelo di Romagna (fot. prywatne archiwum domowe Barbary Stuhr)


Jerzy jest jak taran, wszyscy o tym wiedzą. Ma tak silną osobowość, że zawsze swoje przeforsuje. W słowie mówionym był i jest sto razy lepszy od Basi. Nie miała przy nim szans. Już na samym początku, kiedy zanurzył się w teatr, zaczął oddalać się od Basi. On nawet tego nie zauważył. Ona obserwowała to miesiącami. W końcu nie wytrzymała, spakowała walizkę i na stole w kuchni zostawiła list. Wiedziała, że słowem z nim nie wygra, więc w spokoju napisała wszystko, co chciała mu powiedzieć. (…) Czytał raz, drugi, trzeci. (…) Prosiła, żeby zastanowił się, czy ich małżeństwo jest dla niego ważne. Było. To był zwrot, który zawrócił Jerzego na drogę próby pogodzenia życia rodzinnego i teatralnego. Podjął tę próbę.
***
Potem przyszły następne. Jak ta po pierwszych sukcesach filmów Krzysztofa Kieślowskiego, kiedy Jerzy zaczął grać, grać i grać. A to granie wiązało się z nieustannymi wyjazdami z Krakowa. W pewnym momencie wariactwo osiągnęło apogeum. Przyjeżdżał na spektakl, Basia przyprowadzała Maciusia do garderoby, witali się, omawiali najważniejsze sprawy domowe, Jerzy wychodził na scenę, grał, Basia wracała do domu, zostawiała dziecko teściowej i z powrotem do teatru, żeby zanieść Jerzemu czyste koszule. (…)
4-Maciek: Kiedy zostaje już tylko herbata, ludzie strasznie się męczą (fot. prywatne archiwum domowe Barbary Stuhr)

Basia pamięta szczególnie jeden epizod ze szkolnej edukacji Maćka. (…). Na radzie pedagogicznej nauczycielka matematyki oświadczyła, że nie przepuści Maćka do drugiej klasy. (…) Maciek po raz pierwszy w życiu przytulił się do mamy i rozpłakał. Basia przeanalizowała sytuację, złapała za telefon i zadzwoniła do Jerzego, który pracował w Warszawie. (…)
– Jurek, musisz natychmiast przyjechać do Krakowa. Musisz
pójść do dyrektora liceum i zapytać, czy on naprawdę uważa, że Maciek powinien powtarzać klasę, skoro z innych przedmiotów ma z góry na dół same piątki i czwórki? (…)
Jerzy na to:
– Ale ja mam nagranie w telewizji.
– Nic mnie to nie obchodzi! Chcesz, żeby twojemu dziecku zmarnowali kilka lat życia?! Chcesz, żeby mu zniszczyli psychikę?!
– To sobie nagrywaj!
Jerzy pojawił się w domu kilka godzin później. Jeden jedyny raz. (…).
Ewa Radziwiłowicz (żona Jerzego Radziwiłowicza – red.): Jestem przekonana, że dom Stuhrów był ustawiony pod Jurka. Ale mój dom też był ustawiony pod mojego Jurka, nawet nie wpadało mi do głowy, że ważniejsza jest sztuka, którą mam wyreżyserować we Wrocławiu, niż to, że mój mąż ma zagrać główną rolę w ważnym filmie u Godarda. U Stuhrów było tak samo. (…). Jurek jest pedantem. Strasznym. Stoi taka podstawka na sól, pieprz, ocet. Stoi ukosem, ja coś wzięłam, przestawiłam, odstawiłam prosto. Jurek tak jakby mimochodem, żeby mnie nie urazić, wziął tę podstawkę i przestawił tak, jak stała poprzednio. Może nawet o tym nie wie. Basia czasem się z tego śmieje, ale pewnie nigdy przy nim, i nigdy nie ma do niego o to pretensji. Rozumie, że on tak ma i już. (…).

Maciek: Dzieci wychowujące się wokół teatru skazane są na nocne życie. Jedne mają tego serdecznie dość, drugie buszują po perukarniach i innych zakamarkach (fot. prywatne archiwum domowe Barbary Stuhr)


Zawał był jednym z najważniejszych doświadczeń w życiu całej rodziny. Nie tylko dlatego, że zapoczątkował ponurą serię, ale właśnie wtedy zapamiętali lęk. To jest straszny lęk, że choroba może zaatakować bez uprzedzenia. Jerzy usłyszał, że do pracy już nie wróci. Koniec. Rencista. Pacjenci, którzy w szpitalu leżeli obok niego, kiwali posępnie głowami:- Panie, to masz pan już przerypane. (…).
Marianna (córka Stuhrów – red.): Mama wybrała sobie cholernie trudny zawód, ale ponad dziesięć lat szła fantastyczną ścieżką współczesnej, kameralnej muzyki, którą sama sobie stworzyła. Jeździła z koncertami po świecie, na różne festiwale. (…) To ją niesamowicie ciągnęło, niosło, uskrzydlało, dawało poczucie własnej wartości i siłę. Wykorzystywała to na tyle, na ile pozwalała jej rodzina. Nie chciała poświęcić domu, ponieważ to by oznaczało porzucenie nas. Zawsze byliśmy priorytetem. I to, żeby tata robił wielką karierę.

Barbara i Jerzy Stuhrowie, okładka książki ”Basia. Szczęśliwą się bywa” (fot. prywatne archiwum domowe Barbary Stuhr)

Książka „Basia. Szczęśliwą się bywa” ukaże się 15 marca nakładem Grupy Wydawniczej Foksal.

Barbara Stuhr. Żona Jerzego Stuhra, matka Marianny i Macieja. Jest wybitną skrzypaczką. Grała w Capelli Cracoviensis, Muzyce Centrum, Filharmonii Krakowskiej, oraz z własnym kwartetem Amar Corde. Zaangażowana w działalność społeczną w stowarzyszeniu Unicorn, które udziela pomocy psychologicznej chorym na nowotwory oraz ich bliskim.

Beata Nowicka. Dziennikarka. Przeprowadziła setki wywiadów z wyjątkowymi Polakami ze świata sztuki, polityki, show biznesu, nauki. Od kilku lat związana z magazynem Viva!. Autorka bestsellerowych książek, m.in.: „Między nami” z Małgorzatą Tusk, „Jak ja to robię” z Ewą Drzyzgą i „Stuhrmówki” z Maciejem Stuhrem.