Prof. Jerzy Vetulani: konopie leczą

Legalizacja marihuany to trend ogólnoświatowy. Zwłaszcza udostępnianie jej jako leku. Śmierć Tomasza Kality to zdarzenie bardzo smutne. Glejak zabija bardzo szybko – z politykiem rozprawił się w osiem i pół miesiąca, mimo całej najlepszej terapii, jaką mogła mu oferować w tym czasie działająca w ramach prawa polska medycyna. Ale właśnie jego śmierć może mieć decydujące znaczenie w tej walce – mówi neurobiolog prof. Jerzy Vetulani, autor książki „A w konopiach strach”, w rozmowie z Ewą Koszowską.

O co chodzi z wojną o marihuanę w Polsce? Dlaczego zalegalizowanie jej stanowi taki problem?

Prof. Jerzy Vetulani: Jest kilka powodów. Najważniejszy problem to pieniądze. Historia wojny z marihuaną zaczęła się w Stanach Zjednoczonych na początku XX wieku. Mieli podobny kłopot z emigrantami meksykańskimi, jak Europa teraz z uchodźcami syryjskimi. Emigranci przychodzili z wyniszczonego rewolucją kraju, nie znali angielskiego, obracali się we własnym towarzystwie, a do tego po pracy palili zioło, które nazywali „marihuana”. Po marihuanie człowiek w zasadzie czuje się lekko, wesoło, dużo się śmieje. Wymyślono więc sobie, że marihuana spowodowała zwiększoną rozwiązłość seksualną. Marihuana była też popularna wśród czarnoskórych, w tym muzyków jazzowych np. Louisa Amstronga. (…)

Kiedy w Stanach zaczęli inaczej myśleć o marihuanie?

Gdy zaczęli ją palić weterani wietnamscy. Po powrocie z działań wojennych rozpowiadali, że marihuana pomaga im w walce z zespołem stresu pourazowego. Nie rozumiem, dlaczego w Polsce do leczenia używana jest morfina i inne substancje, a jest taki problem z marihuaną. Z tym, że ja jestem za całkowitą legalizacją, bo w momencie, kiedy będziemy mieć marihuanę medyczną i nielegalną, to będzie tak samo, jak jest z VAT-em 22 i 7 proc. Na tym największe kanty się robi. (…)
To, że marihuana jest nielegalna powoduje, że ludzie, którzy ją kupują na ulicy, praktycznie nie wiedzą, co biorą. Marihuana z niesprawdzonego źródła może zawierać domieszkę innej, naprawdę niebezpiecznej albo uzależniającej substancji.

A sama marihuana uzależnia?

Stosunkowo słabo. Jakieś 8 proc. osób pewnie się uzależni. Łatwo jest jednak z tym uzależnieniem zerwać.

Dlaczego?

To jest uzależnienie właściwie w większej części behawioralne. Spotykamy się, dzielimy się jointem, gadamy i się śmiejemy. Natomiast np. metamfetamina uzależnia na serio. Zmienia nam receptory dopaminowe w mózgu. Gdyby marihuana była dostępna normalnie, legalnie, to prawdopodobnie ziele to byłoby tak samo testowane jak inne produkty zielarskie, np. Herbapolu. Może nie jest aż tak ścisła kontrola jak kontrola leku, ale wiadomo, że zioła muszą być czyste, bez żadnych skażeń itd. W tej chwili właściwie, jeżeli się chce bezpiecznie używać marihuanę, to powinna to być marihuana z krzaków sadzonych przez siebie.
W Kanadzie można to właśnie robić. Osoby, które potrzebują marihuanę zwaną leczniczą, idą do lekarza i na receptę mogą kupić do sześciu nasion konopi.

Uważa Pan Profesor, że to dobre rozwiązanie?

Bardzo dobre. Po pierwsze wiadomo, że to są konopie i wiadomo dokładnie, jaki to jest szczep konopi. Bo różne konopie mogą mieć różne stężenia i THC, i CBD, i jeszcze innych rzeczy, które nie są jeszcze zbadane. Wiem, co palę. Mam sześć krzaków konopi. Nie zrobię biznesu, bo hoduję je dla siebie. Ewentualnie poczęstuję jeszcze dwóch kolegów. To bardzo sensowne podejście.

Na jakie choroby pomaga medyczna marihuana?

Na jaskrę, zmniejszając ciśnienie śródgałkowe. Efekty obserwuje się u trzech na pięciu pacjentów. Marihuana działa przeciwbólowo, przeciwwymiotnie, łagodzi bóle fantomowe i nowotworowe. Przynosi ulgę osobom chorym na stwardnienie rozsiane – hamuje bolesne przykurcze. Pomaga też pacjentom z padaczką czy cierpiącym na depresję.

Sprawa Marka Bachańskiego, który leczył dzieci marihuaną zmieniła podejście Polaków?

Myślę, że tak. Nagle część społeczeństwa zaczyna dostrzegać korzyści, jakie można czerpać z używania marihuany i współczuć doktorowi, który jest prześladowany przez pracodawców za nowatorskie wdrażanie terapii, które już są stosowane na Zachodzie.
Ale jestem pewien, że marihuana, zarówno w celach medycznych jak i rekreacyjnych, prędzej czy później zostanie zalegalizowana.
Zresztą już prokuratura uznała zarzuty kryminalne stawiane Bachańskiemu przez jego zwierzchników za bezzasadne, a sąd nakazał przywrócenie go do pracy. Sprawa legalizacji użycia marihuany i innych produktów konopi do celów medycznych w Polsce to kwestia najbliższych kilku lat. (…)

Cały wywiad z profesorem TUTAJ

Prof. Jerzy Vetulani – polski psychofarmakolog, neurobiolog, biochemik, profesor nauk przyrodniczych, członek PAN i PAU, od początku drogi naukowej związany z Instytutem Farmakologii PAN. Autor kilkuset prac badawczych o międzynarodowym zasięgu, współtwórca hipotezy β-downregulacji jako mechanizmu działania leków przeciwdepresyjnych. W 1983 laureat Międzynarodowej Nagrody Anna Monika II klasy za badania nad mechanizmami działania elektrowstrząsu. Jeden z najczęściej cytowanych naukowców polskich w dziedzinie biomedycyny. Popularyzator nauki, przez ponad dwie dekady redaktor naczelny czasopisma „Wszechświat”. Osobowość sceniczna, konferansjer i jeden ze współtwórców Piwnicy pod Baranami. Działacz opozycji demokratycznej w okresie PRL, członek NSZZ „Solidarność”. Zwolennik legalizacji marihuany i ogólnej depenalizacji narkotyków, krytyk represyjnej polityki narkotykowej w Polsce. Autor książki „A w konopiach strach”, która ukazała się nakładem wydawnictwa PWN.