2020-09-16 Pułtusk3

Rzecz o Jerzym Szaniawskim – recenzja

16 września 2020 r.  Pułtusk, VI Pułtuskie Teatry Amatorskie – Konkurs „PTA-K”

NIEKTÓRZY TWIERDZĄ, ŻE JA W OGÓLE NIE MÓWIĘ
Oto MILCZĄCY SFINKS ALBO TRUBADUR ZŁUDZENIA. RZECZ O JERZYM
SZANIAWSKIM Anny Kutkowskiej w reżyserii Magdaleny Ważyńskiej.
Pierwsze to jej reżyserowanie. A grupa teatralna STARSZAKI z Serocka.
***
Serock w pobliżu Zegrzynka. Szaniawski. Nie mogło być inaczej.
Pierwsza scena spektaklu powalająca. Tango ze starego gramofonu, z lekkim szmerem. Na scenie galeria aktorów biorących udział w sztuce. Więcej pań niż panów. Jakby wyjęci ze starego obrazu. Siedemnaście osób. Seniorzy.
Za chwilę rozpocznie się spektakl poetycki, który powstał z okazji pięćdziesiątej rocznicy śmierci Jerzego Szaniawskiego. Niestety, nie udało się go wystawić w marcu, stąd myśl o zaprezentowaniu go pułtuskiej publiczności podczas PTA-K-a.

A o czym RZECZ? „W opowieści z pogranicza jawy i snu pojawiają się postaci ze świata sztuki i literatury – szczególnie bliskie Szaniawskiemu osoby, którym nadawał nową tożsamość i przenosił na karty swoich dzieł. Widz zostaje przeniesiony w świat wspomnień pisarza, pięknych i dramatycznych zdarzeń, uniesień i chwil słabości nietuzinkowego artysty, jakim bez wątpienia był Jerzy Szaniawski” – informuje program teatralny.

Tu o Annie Kutkowskiej – aktorce, trenerce dramy, instruktorce tańca ludowego, wielokrotnie nagradzanej za swoją artystyczną działalność. Na kanwą jej ciekawego scenariusza złożyły się, listy i wspomnienia, artykuły prasowe i książki biograficzne traktujące o twórcy dramatu „Adwokat i róże”.

MILCZĄCY SFINKS poprzedzony był wielce dynamicznym spektaklem FARRAGO. Może dlatego wydawał się bardziej wyciszony, uśpiony niż był w rzeczywistości. Pierwsza myśl: akademia ku czci.

Na pierwszy rzut oka, do zapamiętania szczególnie trzy role – bardzo dobra Małgorzaty Sarełło w roli Wandy Natolskiej i Magdaleny Ważyńskiej jako dziennikarki Marii Ołtarzewskiej – Zawadzkiej. Jej mimika i przykucki przy fotografowaniu wnosiły na scenę dynamikę. Skupiała wzrok. No i Barbara Danis, ta, która postawiła KROPKĘ w spektaklu. Wcieliła się w rolę kuzyneczki pisarza, Zofii Brezy-Dziembowskiej. Była widocznea scenicznie. Prawdziwa.
W miarę trwania spektaklu wyławiamy z tłumku szaloną rolę Elżbiety Paczuskiej – VAN ANITY, przerysowaną – jak trzeba. Potem jeszcze totalnie wyciszonego Sławomira Jackowskiego, Szaniawskiego, MILCZKA z Zegrzynka. A pozostali? Grali uśmiechem, zamyśleniem, zadumą, skupieniem jak Teresa Dąbrowska – NARRATORKA… A parasolką, posągowa Anna X, czyli Mirosława Beli.

Po spektaklu głośne oklaski zdziesiątkowanej przez pandemię widowni.

Pierwsze takie od pierwszej premiery. I pierwsza myśl, że teatr serocki to teatr prawdziwie amatorski, ale bez amatorszczyzny. Nikt z obsady nie silił się na bycie aktorem. A druga taka, że dobrze, że STARSZAKI ocalają pamięć o Szaniawskim, o jego twórczości. Taka misja.

Tyle pomyślałam. Ale już w godzinę po spektaklu dostałam informację od przyjaciółki. Zwięzłą. „Scena była pełna kobiet ubranych w stroje odzwierciedlające klimat sprzed wielu wielu lat. Cudowne kobiece grono stworzyło teatr nastroju i wyobraźni. Wyraźnie zauważalna wyborna charakterystyka postaci, pokazująca złożoność natury ludzkich uczuć.

Komunikacja aktorów z publicznością głównie za pomocą mimiki, ekspresji twarzy, mowy ciała. Do tego słowo przeplatane fragmentami nastrojowej muzyki i tańca. Słowa uznania dla reżyserki, Magdaleny Ważyńskiej, dzięki której wyszłam ze spektaklu wzruszona i oczarowana”.

W kilka dni po pułtuskim spektaklu obejrzałam sfilmowaną RZECZ O SZANIAWSKIM. Aktorzy wystąpili na schodach, które ostały się po pożarze dworku w Zegrzynku. Byłam oczarowana.

Na koniec o łączności z zaświatami. 16 września 1977, w wyniku pożaru, przestał istnieć dworek Szaniawskich. 16 września 2020 odbyła się premiera spektaklu MILCZĄCY SFINKS. Tego dnia spalił się komputer pani reżyser, kiedy wstawiała informację o MILCZKU z Zegrzynka.
TAKA ŁĄCZNOŚĆ.

(-) Grażyna M. Dzierżanowska