Wszystkie kobiety Leśmiana

Wszystkie kobiety Leśmiana.
''Zlizuję brudziki z twoich nóżek wonnych i z kędzierzawki mięciuchnej''

Katarzyna Wajda

Uczuciowe życie Bolesława Leśmiana było o wiele bardziej barwne, niż można by przypuszczać.

Lato 1917. Bolesław Leśmian spędza wakacje u Sunderlandów, rodziny swej matki. Po kilku tygodniach jego żona, Zofia, pisze ponoć z zapytaniem, czy aby nie jest chory, bo dotąd nie dostała od niego żadnego listu. 40-letni poeta rzeczywiście jest chory, i to śmiertelnie, bo choroba – miłość do 32-letniej Dory Lebenthal – potrwa przez kolejne 20 lat, w różnym natężeniu i z licznymi skutkami ubocznymi. Zacznie się w malinowym chruśniaku, a skończy w karawanie pogrzebowym, do którego, według jednej z licznych legend, Dora nie dopuści żony oraz córek zmarłego.
Za uwolnienie tego miłosnego wirusa współodpowiedzialna była ta sama kobieta, która kilkanaście lat wcześniej poznała poetę z jego przyszłą żoną – czyli Celina Sunderlandówna, kuzynka i pierwsza wielka miłość Bolesława, do której potem wracał. Latem 1917 roku kontynuują oni zresztą swój romans, z czasem jednak ustąpi on namiętnemu uczuciu do Dory, któremu Celina jako przyjaciółka obojga będzie sekundować. Zofia dowie się ostatnia. Powstaje emocjonalny wielokąt z mężczyzną w środku. Ten mógłby powtórzyć za swoim bohaterem, Sindbadem Żeglarzem: „A w miłowaniu – nikt mi nie dorówna”.

Piotr Bajor i Iwona Katarzyna Pawlak w rolach Bolesława Leśmiana i Dory Lebenthal w filmie „Leśmian” z 1990 r. (fot. materiały prasowe)

Celina – pierwsza miłość
Młodsza o 8 lat Celina w życiu kuzyna pojawia się w czasie, gdy ten – po kilkunastu latach spędzonych w Kijowie, gdzie jego ojciec, Józef Lesman, dostał intratną posadę – wraca do rodzinnej Warszawy i szuka swego miejsca, także w poezji. Na Ukrainie został grób zmarłej na gruźlicę matki, ojciec z macochą i młodsze rodzeństwo. Nad Wisłę Bolesław wrócił z dyplomem prawnika, choć bardziej niż kodeksy interesują go filozofia i sztuka – na studia nalegał jednak ojciec, chcący, by syn też robił urzędniczą karierę. Jemu jednak, piszącemu od czasów gimnazjalnych, marzy się bycie (wybitnym) poetą. Zdążył już zadebiutować – jeszcze jako Stanisław Lesman, ale wkrótce kuzyn, poeta Antoni Lange, wymyśli mu pseudonim Bolesław Leśmian – opublikowanym w „Wędrowcu” sonetem, ale też od innej redakcji usłyszeć, że same rymy nie stanowią poezji. Ma też swój sposób na kłopoty: w trudnych chwilach ucieka w fantazję i marzy o dalekich podróżach. Do końca życia pozostanie marzycielem, snuć będzie wizje o wygranej w ruletkę i dochodowych interesach, jak kasyno na Gubałówce czy nowoczesny zakład pogrzebowy.
Na razie zostaje urzędnikiem na kolei, ale bardziej od biura interesuje go kawiarniane życie i świat artystyczny. Spotyka się z pisarzami poznanymi wcześniej, jak Lange czy poeta Zenon Przesmycki, czyli Miriam, mentor i wierny przyjaciel Leśmiana, dający się poznać w niejednej biedzie. I poznaje nowych, m.in. Żeromskiego, z którym nie potrafi przejść na „ty”. Zaprzyjaźnia się też z Franciszkiem Fiszerem, już wówczas postacią legendarną, bohaterem wielu anegdot i autorem słynnych bon motów. „Leśmianek przy Fiszerze drobny jak robak w serze” – żartuje się, bo duet istotnie zabawny: Franio to mężczyzna potężnej postury, a Bolek ma tylko 155 cm wzrostu, co od zawsze jest źródłem kompleksów – mawia, że oddałby część talentu za parę dodatkowych centymetrów. Teraz, na początku XX wieku, jest młodym, drobnym mężczyzną z burzą rudych włosów, orlim nosem i błyszczącymi, niebieskimi oczami. I poczuciem humoru, bo ponoć on wymyśla przypisywaną Franiowi słynną frazę: „Zajechała pusta dorożka i wysiadł z niej Leśmian”.

Autograf poety w tomiku ”Łąka” (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe / Wikimedia.org / domena publiczna)

Celina – jego podwójna kuzynka, spokrewniona (tak jak znacznie młodszy cioteczny brat, Jan Lesman, późniejszy Brzechwa) zarówno przez Lesmanów, jak i Sunderlandów – też jest niewysoka, stąd oboje nazywani są parą krasnoludków. Na początku pewnie łączy ich zażyłość. Bolesław wprowadza ładną, inteligentną dziewczynę w środowisko artystyczne. Lato 1902 roku zapewne spędzają w Iłży, w domu jej rodziców, gdzie – być może w słynnym malinowym chruśniaku na jego tyłach – 25-latek się oświadcza. Ona, dziewczyna wyzwolona, nie chce się wiązać, za to gotowa jest na romans. Tyle że niebawem wyjeżdża do Paryża, by tam studiować malarstwo. Bolesław tęskni, wreszcie jedzie za nią. Po drodze odwiedza Monachium, gdzie z pasją zwiedza muzea, galerie i zostaje zapalonym cyklistą – razem z siostrzeńcem Miriama na rowerach przemierzają Alpy Bawarskie. Podróż doskonale pokazuje niepraktyczną naturę Leśmiana: jest wiecznie bez grosza, ale nawet nie szuka stałej pracy, żyje dzięki pieniądzom przysyłanym z kraju i życzliwości paryskich Polaków, jak pisarz Wacław Berent, który ponoć kupuje mu bieliznę. Tej Leśmianowi ciągle brak, bo nie wpada na to, by ją prać – użytą wyrzuca i kupuje nową. Chłonie paryską atmosferę i jest z Celiną, która wciąż nie chce zmieniać stanu cywilnego. Za to przedstawia mu koleżankę z akademii, co zmieni życie ich wszystkich.
Zofia – jedyna żona
Zofia Chylińska to rówieśniczka Celiny, pochodzi z szacownej, łomżyńskiej lekarskiej rodziny. Utalentowana (jeszcze jako 12-latka została uczennicą Gersona), piękna – w lubianym przez Leśmiana nieco południowym typie – i wysportowana. Nie interesują jej pieniądze, za to młody poeta – owszem. Ujmuje ją jego inteligencja i zaraźliwy śmiech. Razem wyjeżdżają do Bretanii – tu, w rybackim miasteczku Concarneau ich uczucie rozkwita. Wracają przekonani, że chcą być razem. Ona zrywa zaręczyny z narzeczonym, on przeprowadza się do jej mieszkania. Wśród bohemy wolne związki to norma, ale wiosną 1905 roku biorą ślub cywilny i kościelny (Leśmian jako dziecko został ochrzczony). Według legendy dzięki Zofii Bolesław przezwyciężył kryzys twórczy, po długim milczeniu odzyskał wenę. W rzeczywistości pisał cały czas, publikował w pismach wiersze, pracował nad prozą, choć żona staje się jego muzą, inspiracją pięknych erotyków, które wejdą do debiutanckiego tomu Sad rozstajny (1912).

Cioteczno-wujeczne rodzeństwo Leśmiana – od lewej Kazimierz Sunderland, Krystyna Brzechwa i Celina Sunderland. Lata czterdzieste ubiegłego stulecia (fot. Archiwum Państwowe w Zamościu)

Łączy ich miłość i brak zmysłu praktycznego: artystyczne dusze nie przeżyłyby zimy, gdyby nie pomoc dobrych ludzi. Nawet narodziny pierwszej córki, Marii Ludwiki (Lusi), nie skłaniają poety do szukania stałej pracy. Pod koniec 1906 roku wracają do Warszawy, gdzie, już jako emeryt, mieszka też Józef Lesman, więc z macochą ich przygarniają. Bolesław szuka jakiejś posady – bez powodzenia. Pierwszy małżeński kryzys pojawia się latem 1907 roku. Poeta spędza je w Iłży, sam, bo Sunderlandowie nie lubią (i nie polubią) Zofii. Jest i Celina – ożywa dawne uczucie, ich romans potrwa 10 lat. Zofia długo jest (chce być?) nieświadoma łączących ich relacji. Sama, po paryskim biedowaniu, ma problemy zdrowotne, bo wykryto u niej gruźlicę, która w tym czasie zabija też brata Bolesława, Kazimierza. Poeta również ma chore płuca, odtąd oboje małżonkowie będą – w zależności od grubości portfela – leczyć się w Otwocku, Zakopanem czy we Włoszech. Mimo tych kłopotów małżeństwu udaje się przezwyciężyć kryzys. W 1908 roku na świat przychodzi ich drugie dziecko – Dunia, czyli Wanda Irena, ukochana córeczka tatusia. Zmusza to poetę do intensywniejszego zarobkowania: więcej publikuje, recenzuje, zajmuje się publicystyką, co daje rodzaj stabilizacji.
Ostatnie przedwojenne lata są dla Leśmiana bardzo twórcze – wychodzi jego poetycki debiut, ukazują się Klechdy sezamowe (1912) i Przygody Sindbada Żeglarza (1913). Staje się cenionym pisarzem. Pracuje głównie nocą, często do rana. Dużo czyta, a gdy trafi na coś ciekawego, budzi Zofię i rozmawiają. Żona – nawet gdy ich małżeństwo będzie bardziej formalnością niż prawdziwym związkiem – pozostanie jego intelektualną partnerką, doradczynią w sprawach artystycznych. I dogadzającą mu kulinarnie panią domu: Bolesław kocha dobre jedzenie, zwłaszcza utopione w maśle. Ma apetyt nieproporcjonalny do postury, co skutkuje częstym przejedzeniem, na które lekarze zalecają bizmut. W ogóle prowadzi niezdrowy tryb życia: pali 75 papierosów dziennie, kocha zabójczo mocną kawę.
Zofia wspiera też męża w realizowaniu jego pasji teatralnej: Leśmian jest współzałożycielem Teatru Artystycznego, gdzie, także jako reżyser, wciela w czyn swą ideę teatru stylizacji, ale publiczność nie do końca jest na nią gotowa. Wracają też z Zofią do Francji – najpierw do Paryża, którego artystyczny klimat jest inspirujący dla obojga. Niestety, dobry czas zakłóca śmierć ojca poety: Józef szedł na pocztę, by niezaradnemu synowi wysłać buty, i po drodze dostał zawału. Na przełomie 1913 i 1914 roku Leśmianowie wynajmują willę w Cannes. Razem z nimi jest Celina. Nawet jeśli wówczas Zofia niczego jeszcze nie podejrzewa, to w czasie wojny, gdy z Warszawy przeniosą się do Łodzi – tam Bolesław pracuje w teatrze – pozbędzie się złudzeń co do charakteru relacji łączącej Leśmiana i jego kuzynkę. Celina znowu towarzyszy małżonkom. Ona też – razem z poetą – lato 1917 roku spędzi w Iłży, portretując kochanka. A za chwilę pojawi się ta trzecia.

Grudzień 1936 r. Posiedzenie Polskiej Akademii Literatury. Stoją od lewej: Juliusz Kaden-Bandrowski, Wacław Sieroszewski, Tadeusz Zieliński, wojewoda Michał Grażyński, Leopold Staff, Juliusz Kleiner, Tadeusz Żeleński, Jerzy Szaniawski, Bolesław Leśmian (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe)

Dora – namiętność największa
Dora Lebenthal zaprzyjaźniła się z Celiną w Paryżu. Tam na Sorbonie skończyła medycynę i poślubiła przystojnego lekarza, Józefa Szpera, ale małżeństwo trwało krótko (jej eks właśnie ma romans z Zofią Nałkowską). Dora, teraz warszawska ginekolożka, przyjechała do Iłży, by odpocząć od pacjentek, odetchnąć. Za to Bolesławowi na jej widok od początku zapiera dech w piersiach. Od razu zakochuje się w pięknej lekarce, zachwyca jej kasztanowymi włosami, uśmiechem i inteligencją. „Dla takiej kobiety warto zgrzeszyć!” – zwierza się komuś. I grzeszy: w malinowym chruśniaku wyznaje jej miłość – i znajduje wzajemność. Chodzą razem na długie spacery, wynajdują ustronne miejsca, komunikują się za pomocą sekretnych znaków. Dorę ujmuje jego inteligencja, znajduje też w nim czułego, pomysłowego i namiętnego kochanka, który cztery lata później, w jednym z trzech tylko zachowanych listów, napisze: „Zlizuję brudziki z twoich nóżek wonnych i z kędzierzawki mięciuchnej, ślinię Twoje usteczka i piersiczki, wącham i liżę Twoją pupuchnę i czekam na list”. Namiętność stygnąć więc będzie powoli, na razie jest prawdziwy szał uniesień, lato miłości, którego poetycką kroniką stał się cykl erotyków W malinowym chruśniaku.
Zofia, jeśli nawet zauważa jakąś zmianę u męża, po jego powrocie nie daje tego po sobie poznać. Przygotowuje wystawę w Zachęcie, bo choć pozostaje w cieniu Leśmiana, to wciąż jest malarką, utalentowaną artystką, pokazującą swoje obrazy m.in. na Salonie Jesiennym w Paryżu. Jej malarstwo ma swoich wielbicieli, słynny paryski marszand gotów je promować, ale jego nagła śmierć przekreśla plany europejskiej kariery, o którą zresztą Zofia chyba niespecjalnie zabiega. Sztuka – zwłaszcza odkąd wie o zdradach męża – jest ucieczką od zmartwień, rodzajem terapii. Za kilka lat znajdzie inny sposób ucieczki, taniec, któremu będzie się oddawała razem z córkami. O opuszczeniu męża jeszcze nie myśli. Pomyśli – przez chwilę – w połowie lat 20., gdy w czasie włoskich wakacji Lusia pokaże jej list od Dory. Wtedy Zofia zażąda rozwodu, a Bolesław, dość teatralnie, zagrozi samobójstwem. W rzeczywistości poeta chyba nigdy poważnie nie pomyśli o opuszczeniu rodziny (albo wyperswadowała mu to, mimo niechęci do Zofii, ciotka Sunderlandowa), choć przejście Dory na katolicyzm odbierano jako wstęp do małżeństwa. Krąży też wersja o kochankach, którzy nie chcą niszczyć rodziny.

Tom wierszy ”Dziejba leśna” wydano już po śmierci Leśmiana, w 1938 r. (fot. Biblioteka Narodowa / Domena publiczna)

Od tamtego lata Leśmian jest mężem Zofii, kochankiem Dory i prawdopodobnie jeszcze przez chwilę – Celiny. Burzy uczuć towarzyszą przemiany historyczno-polityczne: powstaje II RP, a Leśmian, mimo swej niechęci do pracy w biurze, zasila jej kadry urzędnicze. I zostaje – także dzięki koneksjom teściów – nagrodzony intratną synekurą, czyli notariatem w Hrubieszowie. Rejent Lesman – jako urzędnik używa prawdziwego nazwiska – nie jest zachwycony przeprowadzką na prowincję, zwłaszcza leżącą na spornych ziemiach. I daleko od rusałeczki, czyli Dory. Notariat jest jednak dochodowy, więc znajduje wyjście: ceduje obowiązki na swoich pracowników, by jak najczęściej (i pod byle jakim pretekstem) wpadać do Warszawy. Powtarzana potem fraza o Leśmianie jako najlepszym poecie wśród rejentów i najlepszym rejencie wśród poetów nie jest trafiona, bo urzędnikiem jest dość marnym, niesolidnym i, jak się okaże, bardzo lekkomyślnym. Żona i córki mieszkają w Hrubieszowie, ale on więcej czasu spędza u Dory. Podczas słynnych przyjęć w jej mieszkaniu na Marszałkowskiej pełni rolę pana domu, serwującego czasami swe danie popisowe: warkocz z trzech rodzajów mięs. Wśród stałych gości bywają Fiszer i – podkochujący się w Dorze – młody Brzechwa, któremu Bolesław wymyślił ten pseudonim. W tej samej kamienicy pracownię ma Celina, często portretująca przyjaciółkę – z wczesnych lat 20. pochodzi m.in. słynny akt Dory z owocami.
Bolesław, by być bliżej kochanki, zabiega o podobną posadę w stolicy – zamiast tego w 1923 roku czekają go przenosiny do Zamościa, gdzie właśnie dzielony jest majątek Zamoyskich, więc sporo pracy (i opłat) dla notariusza. Poeta nie jest oderwany od rzeczywistości na tyle, by nie widzieć, że zarabia kilka razy więcej niż przeciętny urzędnik (stąd lobbuje wśród znajomych polityków, by nie zmieniali przepisów uszczuplających dochody notariuszy). Lata 1923-29 to dla Leśmianów czas prosperity: stać ich na utrzymanie domu w Zamościu, gosposię, kupno placów na Mokotowie, podróże zagraniczne – w Monte Carlo Leśmian grywa w ruletkę, wierząc, że ma system i wygra – i sanatoria. Dla Dory chce być młodszym (i seksualnie sprawniejszym), więc interesują go eksperymenty rosyjskiego naukowca, Woronowa, przeszczepiającego mężczyznom małpie jądra, ale na zabieg się nie decyduje. Za to próbuje używać specyfików na porost włosów. Pytany o efekt, niezmiennie odpowiada: „Dobry, nie zaszkodził”.
Szkodzi za to niefrasobliwość rejenta Lesmana, który podpisuje zobowiązanie do wzięcia odpowiedzialności za dokumenty wystawione przez swoich pracowników. I niewystawione też. W 1929 roku kontrola skarbowa wykazuje defraudację w wysokości 20 tys. zł, której dopuścił się jego zastępca. Dla Leśmiana to cios: stracił zaufanie do pracowników i swoją, jako rejent, renomę. Musi też zwrócić dług, co – mimo wysokiej pensji (2,5 tys.) – jest niełatwe, bo niepraktyczni wciąż Leśmianowie nie mają oszczędności. Może z pomocą przyjaciół udałoby się manko spłacić (zwłaszcza że defraudant, wbrew legendzie, nie popełnił samobójstwa, za to oddał część długu), gdyby Leśmian nie wziął ówczesnych chwilówek, zadłużając się na lichwiarski procent. Efekt: mimo sprzedania placów z długów już nie wyjdzie. Według legendy Dora, by go wspomóc, sprzedaje warszawskie mieszkanie i majątek w Mławie, ale niechętna jej Lusia twierdzi, że wręcz przeciwnie: gdy Zofia oddaje mężowi na poczet spłaty długów odziedziczoną po matce diamentową kolię, Dora z Celiną zastawiają ją w lombardzie, a pieniądze trwonią.

Po lewej starsza z córek poety – Lusia. Po prawej Gillian Hills, córka Duni i jedyna wnuczka twórcy (fot. Archiwum Państwowe w Zamościu / Kadr z filmu „Beat Girl” / sabinoson / YouTube.com)

Leśmian przechodzi dwa zawały – odtąd, przedwcześnie postarzały, bardzo wolno się porusza, staje się też nadmiernie podejrzliwy. Nie uczy się na swoich błędach: nadal ceduje na zastępców pracę, nadmiernie im ufa i nie dochowuje procedur, pobierając pieniądze z notarialnej kasy bez pokwitowania. Ta zresztą, wskutek kryzysu ekonomicznego, robi się coraz mniej zasobna. Poeta znowu marzy więc o wyjeździe i ucieka w pisanie, choć jako autor czuje się mocno niedoceniony i przemilczany: prasa prawicowa bojkotuje go z powodu żydowskiego pochodzenia, mimo że Lesmanowie spolonizowani są od dawna, a on od zawsze czuje się Polakiem. Jeszcze bardziej bolesne jest dla niego ignorowanie jego twórczości przez środowisko „Wiadomości Literackich”, które nie publikują jego wierszy. A to przecież jego 20-letni Tuwim prosił o ocenę swoich utworów, a potem na znak szacunku na powitanie całował w rękę – teraz parodiuje mistrza „leśmianowską” wariacją Wlazł kotek na płotek. W latach 20., przy dominujących w poezji prądach awangardowych, różnych „izmach”, osobność Leśmiana z jego balladami, niezwykłym słowotwórstwem, głębokim filozoficznym podtekstem jawi się jako coś staroświeckiego. Nawet Medal Dziesięciolecia Niepodległości dostaje nie jako poeta, ale notariusz. Członkiem powołanej w 1933 roku Polskiej Akademii Literatury zostaje dopiero po rezygnacji pierwotnie wybranego do niej pisarza. Dzięki PAL symbolicznie wraca do życia literackiego, jest publikowany, posiedzenia dają mu diety i pretekst do wyjazdów.
W 1935 roku rezygnuje z pracy, wraca do Warszawy i kawiarnianego życia, w którym towarzyszy mu córka Wanda, teraz młoda i piękna aktorka. Przygotowuje też trzeci – po wcześniejszej Łące (1920) – tom wierszy, Napój cienisty (1936), który potwierdzi jego status wybitnego poety, choć pewien prawicowy krytyk, zgorszony zmysłowością jednego z wierszy, oskarży go o splugawienie kultury polskiej szmoncesem i pornografią.
Schorowanego Leśmiana – który jednak nie przestaje snuć planów, m.in. założenia pisma dla młodzieży – brunatniejąca rzeczywistość późnych lat 30. dotyka coraz bardziej. Najmocniej za sprawą Alfreda Łaszowskiego, młodego literata i narzeczonego Wandy, który w 1937 roku wiąże się ze środowiskiem faszyzującego ONR-u. I oświadcza aktorce, że – ze względu na jej pochodzenie – ożenić się z nią nie może, za to proponuje jej romans. Wanda powtarza to ojcu, ten jest oburzony. Nazajutrz, gdy Łaszowski ich odwiedza, między mężczyznami dochodzi do ostrej wymiany zdań, poeta doskakuje do rosłego młodzieńca, wymierzając mu siarczysty policzek, i wyprasza go z domu. Wanda szybko pocieszy się w ramionach brytyjskiego oficera, Dennisa Hillsa, w 1939 roku poślubi go i wyjedzie z kraju. Do aktorstwa wrócić nie zdoła, ale w jej ślady pójdzie córka (i jedyna wnuczka poety) Gillian Hills-Young.

Pogrzeb i grób Leśmiana (fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe / GrzegorzPetka / Wikimedia.org / Domena Publiczna)

Ciosów zresztą jest więcej: wiosną 1937 roku umiera Fiszer – Bolesław na pogrzebie płacze jak dziecko. Czuje się jeszcze bardziej samotny. Wciąż trapią go problemy finansowe, próbuje znaleźć pracę bezrobotnej Lusi. 5 listopada idą razem do księgarni Idzikowskiego, ale nic nie udaje się załatwić. Ponoć mają w portfelu tylko 30 groszy. Leśmian wraca bardzo przygnębiony. Wygląda tak źle, że Zofia ma spytać, czy chce, aby wezwała Dorę. Nie chce. Po obiedzie kładzie się w sypialni, skąd, już po zmierzchu, słychać jego zmieniony głos: „Jest tam kto?”. 60-latek dostaje kolejnego, śmiertelnego już zawału.
Według legendy dzień przed pogrzebem Dora i Brzechwa spotykają się w kościele, gdzie stoi niezalutowana jeszcze trumna – muza całuje poetę po raz ostatni, ale równie namiętnie jak za życia. Mimo zabiegów rodziny Leśmian – choć jako członek PAL powinien – nie spoczął w Alei Zasłużonych, zapewne z powodu pochodzenia. Pochowano go na Powązkach w grobie rodzinnym, obok zmarłej w 1921 roku siostry Aleksandry. Długą mowę pożegnalną wygłasza Miriam. Gdy kończy ją słowami „Bądź zdrów”, żałobnicy nie mogą powstrzymać uśmiechów. W dniu pogrzebu poeta – jak po latach opowiadać będzie Lusia – wraca do domu, daje znać z tak często obecnych w jego poezji zaświatów: słychać kroki, otwieranie i zamykanie drzwi.
Na tym świecie pozostają trzy muzy. Zofia, borykająca się do końca życia z niedostatkiem, dba o spuściznę męża, udaje się jej z wojennej zawieruchy (powstanie, obóz w Mauthausen, emigracja) uratować większość rękopisów. Już z Argentyny, gdzie z Lusią trafiają, wciąż zabiega o publikację nieznanych utworów. Umiera wiosną 1964 roku. Jeszcze w czasie wojny godzi się z Celiną, której też udaje się przeżyć okupację. W pożarze warszawskiego mieszkania malarka traci jednak wszystkie pamiątki i obrazy, w tym portrety Bolesława. Umiera w Iłży, w 1956 roku. Dora odchodzi najwcześniej. W czasie wojny, by uniknąć getta, razem z Celiną ucieka z Warszawy do Iłży. Dyrektor tamtejszego szpitala zatrudnia ją u siebie. Celina – ponoć w obawie przed donosem – miasteczko wkrótce opuszcza, będzie ukrywać się m.in. u Zofii w Warszawie. Dora uciekać nie chce, a może nie ma siły. Uniknie jednak śmierci z rąk nazistów: w szpitalu zaraża się tyfusem i w styczniu 1942 roku umiera. Gospodyni, u której wynajmowała pokój, po jej śmierci spali – nieświadoma ich wartości – ocalałe listy Leśmiana.

Żadna z kobiet Leśmiana nie doczeka więc symbolicznego powrotu poety, renesansu jego twórczości szczególnie widocznego od lat 60., kiedy jego wiersze śpiewać będą m.in. Ewa Demarczyk i Czesław Niemen, a Marek Grechuta z Krystyną Jandą – kilkanaście lat później – duetem W malinowym chruśniaku przywołają pamiętne lato miłości.


*Korzystałam m.in. z: Piotr Łopuszański, „Bolesław Leśmian. Marzyciel nad przepaścią” (2006), Jarosław Marek Rymkiewicz, „Leśmian. Encyklopedia” (2001).


Katarzyna Wajda. Filmoznawczyni specjalizująca się w historii polskiego kina, wielbicielka kryminałów, która dla swojego pociągu do zbrodni znalazła alibi w postaci pracy naukowej. Lubi oglądać czarno-białe filmy i opowiadać o barwnych postaciach.