plaża
covid-2
covid-1

„Nastąpi to w pierwszych tygodniach września”. Naukowiec mówi, jak będzie z epidemią po wakacjach

  • Musimy ciągle pozostawać czujni. Zbyt wczesne rozluźnienie naszej czujności i dyscypliny mogą być bardzo groźne dla naszej gospodarki i życia społecznego – mówi prezes Polskiej Akademii Nauk prof. Jerzy Duszyński. Pod koniec czerwca nasz rozmówca powołał zespół naukowców, który korzystając z własnej wiedzy i doświadczenia innych krajów ma doradzać w sprawie COVID-19.

Panie profesorze, na jakim etapie epidemii właściwie jesteśmy? Ostatnio słyszymy, zwłaszcza z ust polityków, że „epidemia jest w odwrocie”?

W Polsce mamy epidemię COVID-19, a na świecie pandemię COVID-19. Epidemię udaje się nam utrzymywać na stosunkowo niskim poziomie intensywności, ale nie możemy mówić o jej odwrocie, raczej o jej przyczajeniu. O odwrocie epidemii moglibyśmy mówić, gdyby współczynnik reprodukcji wirusa był mniejszy niż 1,0 . Tak nie jest. Zaś pandemia jest ciągle w mocnym natarciu.

Jak liczy się ten współczynnik?

Współczynnik reprodukcji określa, ile statystyczna osoba, która zapada na chorobę COVID-19, zaraża innych osób. Jeżeli zaraża tylko jedną to epidemia trwa na tym samym poziomie. Jeśli mniej niż jedną – oczywiście statystycznie, bo trudno sobie wyobrazić np. 0,8 osoby – wtedy epidemia wygasza się. Jeżeli jednak zaraża więcej niż jedną osobę, to wtedy epidemia zwiększa swoją intensywność.

Nawet niewielkie odstępstwa od jedności mają poważne konsekwencje. Kiedy mówimy o konsekwencjach w kontekście przebiegu epidemii, to jest istotna różnica między 1,0 a 1,1, a już 1,3 oznacza dramatyczny wzrost zachorowalności. W Polsce ciągle współczynnik reprodukcji waha się w zakresie 1,1 do 1,2.

Sprawę komplikuje fakt, że tego typu współczynniki dla krajów są uśredniane, a przecież wiemy, że w różnych regionach kraju obraz epidemii jest bardzo różny. Więc może bardziej prawidłowe byłoby mówienie o współczynnikach reprodukcji dla poszczególnych województw lub powiatów.

Epidemia w Polsce nie jest w odwrocie, aczkolwiek ją kontrolujemy i dość precyzyjnie monitorujemy. Po tym, jak zachowują się obecnie nasi rodacy, można oczekiwać, że epidemia wybuchnie niedługo z dużą intensywnością.

Gremialnie nie nosimy maseczek, nie utrzymujemy stosownego dystansu pomiędzy osobami, co więcej w okresie sezonu wakacyjnego mieszkańcy różnych regionów kraju wymieszają  się ze sobą nad morzem czy w górach. Pod koniec sierpnia wszyscy powrócą do swoich domów i możemy się spodziewać bardzo poważnej sytuacji epidemicznej. Moim zdaniem nastąpi to w pierwszych tygodniach września.  

Powiedział profesor, że kontrolujemy epidemię, ale są przecież dane, że robi się coraz mniej testów.

Rzeczywiście powinniśmy robić więcej testów i to w sposób bardziej systematyczny, powinniśmy mieć centralną strategię testowania. Pojawiają się jej pierwsze elementy. Jest to dość powszechne testowanie personelu służby zdrowia, choć jeszcze w niewystarczającej skali.

Zaczynają się też pojawiać duże programy badań przesiewowych, w których bada się np. policję czy osoby skierowane do sanatoriów. Jednak ogólnie w Polsce robimy testów w kierunku COVID-19 za mało.

Tu pozwolę sobie wspomnieć o działaniach instytutów Polskiej Akademii Nauk w tym zakresie. Instytut Chemii Bioorganicznej PAN w Poznaniu stworzył testy, które w całości produkuje się w Polsce. Są one dobrej jakości i co ważne stosunkowo tanie.

Instytut Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego PAN w Warszawie opracował z kolei testy, które sprawdzają obecność wirusa w zbiorczych próbkach, np. 50 pensjonariuszy danego ośrodka pomocy społecznej (OPS). Za jednym zamachem można wykazać, że nikt nie jest zarażony wirusem SARS-CoV-2, który odpowiada za chorobę COVID-19 w danym OPS czy oddziale szpitalnym.

Mówił profesor o wakacyjnym wymieszaniu się i efektach tego. Czy to będzie już ta druga fala?

Jeśli chodzi o wakacje, istotna jest pewna kwestia. Na podstawie danych wiemy, że szansa na zakażenie się na wolnym powietrzu jest około 20 razy mniejsza niż w zamkniętym pomieszczeniu.

Na plażach i w górach ludzie zwykle są na wolnym powietrzu, ale niestety chodzą też do restauracji, kawiarni, pubów, stołówek i barów. Mam nadzieję, że będą tam podjęte stosowne środki bezpieczeństwa. Jednak wakacje ciągle stanowią potencjalne duże zagrożenie epidemiczne.

Wywołają drugą falę epidemii?

Myślę, że to będzie raczej wzrost intensywności pierwszej fali. Po pojawieniu się COVID-19 na terenie Polski obserwowaliśmy najpierw powolny wzrost liczby przypadków. W pewnym momencie było już ich tyle, że pojawiła się obawa o wydolność naszej służby zdrowia.

Wprowadziliśmy zamrożenie gospodarki i życia społecznego. Tym samym zamroziliśmy też wzrost epidemii. Zamroziliśmy, ale ciągle ona trwała w przyczajeniu i pełzała po całym kraju. Po rozmrożeniu gospodarki i życia społecznego, rozmroziliśmy też epidemię. Rozmroziliśmy pierwszą jej falę. W sytuacji, kiedy zniesiemy wszelkie obostrzenia, dzieci wrócą do szkół, należy się spodziewać zwiększenia zachorowalności na COVID-19.

Czy z tą wiedzą, którą naukowcy już mają, łatwiej będzie poradzić sobie z ewentualną drugą falą?

Oczywiście. Według mojej wiedzy w Polsce istnieje kilka zespołów, które zajmują się kwestią epidemii COVID-19. Jest zespół działający przy Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Znam działalność tego zespołu, bowiem jestem jego członkiem.

Drugi zespół działa w gestii Ministerstwa Zdrowia. Jest on złożony głównie ze specjalistów od modelowania przebiegu epidemii, którzy analizują dane napływające do Ministerstwa Zdrowia. Zespół ten stara się też przewidywać, co będzie się działo względem dynamiki epidemii COVID-19 w najbliższych kilku tygodniach.

Epidemią COVID-19 w ramach swojej działalności monitorowania wszelkich niebezpieczeństw zajmuje się też Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. W mojej opinii, nie ma wystarczającej koordynacji pomiędzy tymi zespołami. Jako Prezes Polskiej Akademii Nauk doszedłem do wniosku, że w Polsce potrzebna jest grupa, która będzie działa trochę inaczej. Będzie to grupa naukowców, przedstawicieli wielu dyscyplin naukowych, otwarta na doświadczenia zdobywane w walce z COVID-19 w innych krajach.

I w ten sposób w Polskiej Akademii Nauk powstał zespół doradczy ds. COVID-19?

PAN ma rozległe kontakty z innymi akademiami nauk na świecie. Prawie co tydzień dostajemy pytania od naszych kolegów z innych krajów, czy coś robimy względem COVID-19, a jeśli robimy, to czy chcielibyśmy współpracować z nimi.

Pomyślałem więc, że powinniśmy mieć grupę, która będzie wymieniała doświadczenia z innymi akademiami. Grupę taką powołałem 30 czerwca i już zwróciły się do mnie Akademia Nauk Leopoldina z Niemiec, grupa COVID-19 z Ukraińskiej Akademii Nauk i Czeska Akademia Nauk. W najbliższych daniach nawiążemy kontakty z Akademiami Nauk z Litwy, Estonii i Łotwy.

Przecież COVID-19 nie zna granic i jeżeli cokolwiek dzieje się 50 km od naszej granicy, to odczujemy tego reperkusje w naszym kraju. Do zadań zespołu należy też bieżące monitorowanie stanu zagrożenia epidemicznego, analiza możliwych scenariuszy i rozwoju epidemii na terenie kraju i w Europie.

Chcemy też być kronikarzami obecnej epidemii COVID-19. Spisać jej przebieg w sposób naukowy. Jeśli za jakiś czas znowu pojawi się podobne zagrożenie epidemiologiczne, nie będziemy zaczynali walki z nim praktycznie od nowa. Powinniśmy mieć w kraju zespół naukowców w ciągłym pogotowiu, który będzie miał odpowiednie narzędzia, procedury i wiedzę.

Jakie to mogą być scenariusze?

Jeśli w naszym kraju początek epidemii nastąpił w marcu, a w innym kraju przypadł na styczeń, to uwzględniając pewne zmienne, np. biorąc pod uwagę odmienność kulturową, przedsięwzięte specyficzne działania, możemy z grubsza przewidzieć, co stanie się za dwa miesiące w Polsce, bo wtedy będziemy tam, gdzie oni są dziś.

Oczywiście każde prognozy obarczone są dużym błędem. Lepiej jest jednak się przygotować na nieoptymistyczne scenariusze. Jeżeli stanie się tak, że nagle epidemia zniknie, to tylko będziemy się cieszyć, nawet w sytuacji, gdy nasz scenariusz się nie spełnił. Nie myślę jednak, że COVID-19 przysporzy nam w najbliższych dwóch, trzech latach nawet odrobinę radości z niespełnienia się pesymistycznego scenariusza.

Jak długo jeszcze potrwa epidemia?

Tego nie wie nikt. Nie wiadomo kiedy powstaną efektywne leki, kiedy powstanie szczepionka i czy ona w ogóle powstanie. Intensywność pracy nad szczepionką jest niesamowita. W sytuacji pandemii, potrzebne jest kilka miliardów jej dawek. Notowania i zyski firmy farmaceutycznej, która wprowadziłaby na rynek szczepionkę poszybowałyby w górę. Stąd wyścig zespołów pracujących nad szczepionką względem COVID-19 jest morderczy.

Naukowcy, lekarze cały czas mówią o wyścigu z czasem. Działania zespołu, który pan powołał, też nie są łatwą walką?

Pozostawmy rzeczy łatwe innym. Byłoby nierozsądne, gdybyśmy jako naukowcy nie korzystali z doświadczeń wypracowanych w innych krajach. Pandemia COVID-19 bardzo zmieniła zwyczaje w światowej nauce. Stała się ona znacznie bardziej otwarta na współpracę międzynarodową, mniej zazdrośnie chroniąca swoich osiągnięć.

Szczęśliwie na krótko przed wybuchem pandemii miałem okazję być w Chinach i na Tajwanie, gdzie rozmawiałem z czołowymi naukowcami. To są kraje, które mają wielkie doświadczenie w walce z COVID-19, bo najdłużej zmagają się z tą chorobą. Są one też bardzo otwarte na współpracę z nami.

Jestem członkiem Chińskiej Akademii Nauk (CAS). Zagranicznych członków CAS jest tylko około 90, w tym połowa to nobliści. Z członkostwem w CAS wiąże się też, pewna łatwość nawiązywania kontaktów z chińskimi instytucjami naukowymi. Czemu nie wykorzystać takiej możliwości?

Ośmioosobowy zespół COVID-19 przy PAN, składa się z wybitnych specjalistów. Wśród nich mamy krajowego konsultanta chorób zakaźnych, wybitnego anestezjologa, socjologa, znakomitego biologa molekularnego, a zarazem głównego specjalistę od koronawirusów w Polsce. Mamy też wybitne: geografo-epidemiolożkę, specjalistkę od statystyki oraz specjalistkę od analizy dużych baz danych. To jest zespół multidyscyplinarny i kompetentny. Zadania, które postawiliśmy przed sobą są ambitne, ale wierzę, że im podołamy.

Działania naukowców to jedno, ale bez odpowiedzialności społeczeństwa będzie chyba trudno odnieść sukces?

Odpowiedzialność i dyscyplina społeczna są niezwykle ważne, jeśli chodzi o walkę z epidemią. Dowodem na to jest to, co dzieje się w Japonii. Choć istnieje wiele czynników, które sprawiają, że kraj ten mógłby mieć bardzo dużo ofiar COVID-19, np. zatłoczone miasta, to jest wręcz przeciwnie.

Wydaje się, że właśnie dlatego iż społeczeństwo Japonii jest niezwykle odpowiedzialne i zdyscyplinowane. Nie chodzi tylko o to, że ludzie witają się nie podając sobie ręki, tylko kłaniając się i to z pewnej odległości, nie chodzi tylko o pewien kulturowy dystans pomiędzy ludźmi, ale o to, że jeżeli ktoś tam wydaje zalecenie, że trzeba nosić maseczki, to wszyscy to robią. U nas jeśli jest takie zalecenie, to wystarczy wejść do sklepu, do tramwaju i widać, jak do niego podchodzimy.

Prace zespołu mają potrwać do końca 2021, to oznacza, że nie ma co myśleć, że skończy się ten rok i będzie zupełnie inaczej?

Ostrożność względem epidemii kończy się w społeczeństwie z dwóch przyczyn. Jedną z nich jest zniknięcie patogenu, w tym przypadku obecnej epidemii wirusa SARS-CoV-2. Drugą przyczyną jest pojawianie się w społeczeństwie odczucia, że zagrożenie uszczerbku zdrowia danej osoby jest małe. Z takim odczuciem społecznym musimy walczyć, bowiem nic go nie usprawiedliwia. Musimy ciągle pozostawać czujni. Zbyt wczesne rozluźnienie naszej czujności i dyscypliny mogą być bardzo groźne dla naszej gospodarki i życia społecznego.

Czy zalecenia, które będzie formułował zespół PAN, będą wiążące dla polityków?

Jeśli będą oni postępować racjonalnie to powinny być. Naszą rolą jest także wyjaśnianie pewnych kwestii społeczeństwu. Mamy olbrzymi problem, w tej chwili każdy człowiek jest zalewany masą informacji na temat epidemii COVID-19 i nie jest mu łatwo rozdzielić te wiarygodne od tych absolutnie kłamliwych.

Mówi się dziś nie tylko o epidemii, ale też o infodemii. Myślę, że Polska Akademia Nauk w odczuciu społecznym jest wiarygodnym źródłem informacji. Chcemy być źródłem sprawdzonych naukowo informacji. Chcemy też ostrzegać, że sytuacja jest nadal groźna, a epidemia może znowu wybuchnąć z wielką intensywnością, co może mieć ponownie dramatyczne konsekwencje dla gospodarki i życia społecznego.

Rozmawiała Aneta Olender (20.07.2020) – https://natemat.pl/